no tak... do Szarloci to już nikt nie zagląda...
dzisiaj się solidnie wystraszyłam... Szarlotka wlazła na szafkę z kwiatkiem i zaczęła go obżerać... nie pozwalam na to, więc z jedną ręką zajętą Bunia chciałam zdjąć pannę z szafki... ona się wyrwała i tak nieszczęśliwie skoczyła, że bardzo głośno krzyknęła... aż Bunia ze mnie zeskoczyła i patrzyła co się dzieje... kulejąc Szarlotka wyszła z pokoju, jeszcze w drzwiach nawrzeszczała na mnie... a ja przerażona, bo kot kuleje... pobiegłam za nią... jeszcze na mnie krzyczała... ale dała się wziąć na ręce i obejrzeć łapkę... na całe szczęście nic się nie stało, a już patrzyłam na zegarek, czy zdążę do weta... poryczałam się po tym wszystkim i bardzo przeprosiłam maluszkę... wybaczyła mi...
ehhh... mam nauczkę... zdejmując kota z szafki miej obie ręce wolne...
