A mnie martwi ,że fizycznie jeżdżących do schroniska jest nas tak mało:
Ja, Mała i Tangerine.
Gdybysmy jeździły przynajmniej co drugi dzień ,miałybysmy więcej kotów pod okiem.
Jedzenie z witaminkami , mimo,że wsypujemy do wszystkich misek starcza na dwa dni.
Nie wiemy co się dzieje z resztą kotów , mamy balsamy, mascie, więc teoretycznie wszystko oprócz czasu.
Jezeli jakis kot zachoruje w poniedziałek to do soboty się wykończy..
Nie wspomne o dwóch kotach, Wampirku i czarnym , gdzie można by było podawać antybiotyki, te 48 h.
Jedynie zmotoryzowną osoba jest Mała, ja jestem wogóle bezużyteczna, bo moge jeździć tylko w soboty, mimo ze mieszkam niedaleko schroniska.
Wracam do domu tak późno, że jedynie samochodem jestem wstanie tam podjechać .
Oczywiscie do tego wszystkiego nie mam prawa jazdy.
Jeśli chodzi o Małą to aż sie boje pomysleć ile wydaje na paliwo.
Mam nadzieje ,że to się zmieni pod koniec wakacji, pracujemy nad tym...
A teraz mam prośbę, sa wakację, może sa osoby, które mogłyby nam pomóc chociaż na dwa miesiące