» Czw lis 16, 2006 1:35
Fuksik przed chwilą odszedł. Tuliliśmy go do końca. Żegnaj malutki. Byłeś kochanym kotkiem, nigdy się nie skarżyłeś ani na niewygodny kołnierz, ani na karmienie strzykawką, dzielnie znosiłeś wszystko, bo chciałeś żyć. Jednak natura to okrutna matka. Nie zna litości, jest głucha na prośby. Wierzę, że za Tęczowym Mostem wreszcie urośniesz, będziesz miał siłę na brykanie i psoty. Nic Cię już nie boli, oddychasz pełną piersią, bawisz się z Filonkiem. Będziemy za Tobą tęsknić. Tak nam źle i smutno, że nie mogliśmy Cię uratować. Wybacz.