Już wróciłam.
Udało się złapać dwa kociaki - długowłosą koteczkę i buro-białego kocurka. Plan wykonany na 50%.
Kocięta już były w lecznicy, gdzie kici udało się ugryźć dr Blanc i mnie (jutro idę się szczepić). Mają wysoką temperaturę, pewnie również na skutek stresu. Są niemiłosiernie brudne i mają lekko powiększone węzły chłonne, oczy czyste, uszy bez świerzba. Zostały odpchlone, z odrobaczeniem kilka dni czekamy. Dostały tolfedynę i będą brały unidox.
Modjeska z TŻem zabrali kociaki do siebie, dzięki smil mamy klatkę wystawową, w której dzikunki na razie zamieszkają. W tej chwili są tak dzikie i zestresowane, że nie można ich dotknąć bez grubych (narciarskich) rękawic.
No to proszę o kciuki za jutrzejszą łapankę i za szybkie oswajanie.
Dziś Funia dokociła się Emisią, przecudną majóweczką z piwnicy. Jest bardzo przejęta (jedna i druga

)
Poza tym wrócił wykastrowany kocur, tatuś dzikunków. Galla go przywiozła, a potem pomagała w łapaniu, zawiozła nas do lecznicy. Bardzo jej dziękuję za niesamowite wsparcie
Jeszcze troszkę się działo, ale teraz padam na pysk z głodu, zmęczenia i emocji.