mgska pisze:Ja obstawiam koty.pl
aktualizowałam ogłoszenia i Klusiowe przez przypadek, a może podświadomie tez zaktualizowałam

o ogłoszenie to jeszcze na pewno poprosimy;)
u Maluszka wszystko dobrze. dużo śpi i poleguje w swoim strategicznym punkcie obserwacyjnym na parapecie.zamontowałam nawet karmidełko dla ptaków by oknie by mogła na nie patrzeć, ale na razie chyba jeszcze nie odkryły miejsca darmowej wyżerki.
poza spaniem jeszcze namiętnie się myje i kłaczy - mam nadzieję, że w końcu ta brunatna sierść wypadnie i odrośnie piękna czarna. z tą sierścią to w ogóle dziwna sprawa - jak można zauważyć na zdjęciach Klusi po operacji (są na allegro i stronie kotyliona) część boczków porasta czarnymi włoskami zupełnie normalnie a druga część "dolna" w kierunku brzucha zaledwie pojedynczymi. te właśnie miejsca nie są de facto łyse tylko porośnięte króciutkim kilkumilimetrowym beżowym "puszkiem". i właściwie tyle - puszek ani nie chce rosnąć ani wylecieć ani w ogóle nic. brzuch też nie zarasta równomiernie i obficie tylko takimi pojedynczymi włoskami z kilkoma kępkami trochę gęstszego futerka gdzieniegdzie. a tak w ogóle to taki łysawy brzuszek to najcudowniejsze miejsce do całowania - skora jest tak jedwabista, tak gładka, tak miękka...to wręcz niesamowite - nie mogę się powstrzymać żeby tych boczków nie całować

dobrze, że jeszcze nie dostałam po gębie za takie ekscesy. ktoś ma pomysł dlaczego ta sierść jest taka rzadka i nierównomiernie odrasta? może ona "za bardzo" się myje i te włoski są zbyt narażone na tarkowanie jęzorem?
jak się Maluchowi znudzi wywczas na parapecie to przenosi się do tajnej bazy pod stolikiem skąd łypie na wszystkich i wszystko jak mały Don Vito Corleone.Tym bardziej jest słodka kiedy uda mi się ją tak na granicy snu, kiedy jeszcze nie jest dobudzona wziąć na ręce. A tak proszę Państwa - Malutek daje się brać na ręce, ale na razie tylko w stanie półprzytomnym. Jak tylko otrzeźwieje to od razu protestuje wydając dźwięki paszczowe. na szczęście bez łapoczynów. Poza tym nauczyła się terroryzować moich współlokatorów rykiem domagając się rano od nich jedzenia. Moja współlokatorka jest wtedy autentycznie przestraszona - ta buźka zakapiora jednak robi swoje

- ale trzeba jej wybaczyć, bo ona "nie nauczona z kotami". Jedyny kot jakiego znała miał na imię Dżentelmen i to chyba mówi wszystko.
Obyczaje żywieniowe panny też powoli ulegają zmianie - trwa testowanie nowych karm. Animondy różne są generalnie ok, Grau taki sobie, Miamor może być...w ostateczności. ale to też trzeba trafić w dobrym momencie na odpowiedni gust Malucha, bo inaczej nie je.
To wszystko składa się na fakt, że je trochę mniej niż zwykle, ale to mnie nie martwi. w końcu przestała robi kupale 2 razy na dobę.
Wieczorami trochę bardziej się ożywia i ma ochotę na zabawę, ale bez szczególnych szaleństw. zatem życie w dalszym ciągu płynie powoli, spokojnie i sielsko pod pantoflem Maluszka, któremu boją się przeciwstawić nawet dorośli faceci;)
ale już niedługo jej się ta sielanka skończy...

Sie warten auf mich am Ende der Nacht...Don Vito - 25.10.2010r.; Helmucik - 05.10.2011r.; Stefan - 28.09.2012r.; Fryc Frycunio - 05.10.2015 r.....