» Wto gru 07, 2010 20:19
Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.
Mam doświadczenie i owszem i wiem, że po 3 dobach już można zauważyć poprawę lub pogorszenie. Ja grzecznie pytam i nie wchodzę w Wasze, a dla mnie bardzo zawiłe, konflikty i waśnie.
Właśnie dlatego na jakiś czas zniknęłam z forum, myślałam że coś się zmieniło na lepsze, ale nie, dalej to samo, jakieś oskarżenia, pomówienia, ośmieszania, szkoda, że tyle energii ucieka, zamiast skupić się na zwierzętach.
Zastanawiam się jak ludzie kochający zwierzęta mogą pałać taką niechęcią do drugiego człowieka.
Mirka, cały czas podważasz moje kompetencje i prawdomówność. Otóż wyobraź sobie, ze można w ciągu 4 lat wyadoptować 2oo zwierząt, na wszystko mam umowy adopcyjne, karty interwencyjne, ponieważ jestem z tego rozliczana i kontrolowana. Mam około 2000 zdjęć moich podopiecznych, kontakt z niektórymi domami do dziś. Niektóre koty powróciły z adopcji, bo jadę na kontrolę i jeśli warunki są niedotrzymane to odbieram kota, zgodnie z umową. Zresztą osobiście odwożę koty i od razu sprawdzam i często jest tak, ze nie zostawiam kota w danym domu. Już nie raz słyszałam, że jestem wariatka, itd...
Kika wróciło, bo dzieci dostały alergię lub inne sytuacje losowe..i owszem, chyba kadej z nas się trafiają takie adopcje..Dużo kotów zabiera fundacja niemiecka, z którą mamy podpisane porozumienie o współpracy, oni też nam przesyłają zdjęcia naszych podopiecznych w nowych domach.
Mam obecnie 15 kotów, które nie doczekały się adopcji z powodu nieufności i tego, ze trafiły do mnie zbyt późno, nie udało mi się ich tak oswoić, żeby na nowo zaufały człowiekowi. Podchodzą tylko do mnie i tylko ja mogę je pogłaskać. Zbudowałam im specjalną kociarnię i żyją wolno.
Mam dom otwarty, możecie w każdej chwili przyjechać i sprawdzić, odwiedzić mnie. Przywożono do mnie koty z Warszawy, Poznania, innych miast, gdzie nikt nie chciał im pomóc, nikt nie podważył moich warunków i kompetencji. Przeszłam kontrolę Powiatowego Lekarza, częstym gościem jest nasz lekarz rodzinny od zwierząt, bo jak miałam na tymczasie kilkanaście kociaków i szczeniaków, to nie jechałam z nimi, tylko lekarze przyjeżdżali i na miejscu wszystkie badali, szczepili, itd.
Skąd mam kasę,,,, ano pracuję, 1/3 pensji idzie na moich podopiecznych, tak sporo zarabiam, nie kupuję sobie nowych ciuchów, butów, itd. Jak narzekam, że nie mam w co się ubrać, to mąż woła, o patrz- tam biegnie twoja garsonka- pokazując na buraskę, czy inną kicię.
Tak część kasy oddaje mi TOZ, ale z reguły, kasa TOZ jest pusta, a w większości przypadków sterylizujemy kiedy tylko możemy.
Rozpisałam się, ale być może ostudzi Cię to choć na chwilę, po tak na prawdę, co ja Ci kobieto zrobiłam? Nie znasz mnie, nie miałaś ze mną kontaktu, chciałam tylko dać dom Kukulisi, to przestępstwo? Zareagowałaś tak jak inni wcześniej z tego forum. Staramsie o rasowego kota od kilku lat tu na forum i zawsze było coś: od hodowców, słyszałam , nie bo masz DT, a my szukamy domu bez kotów, od innych- nie bo jesteś nowa na forum, nie masz poparcia, nie bo nie jesteś z naszej paczki, z naszego kręgu.
Ludzie, jesteśmy tu jako jedna grupa, miłośników kotów, powinniśmy się wspierać i wspomagać, a nie ....
Życzę powodzenia i znikam. Wolę zająć się zwierzętami.