» Sob kwi 24, 2010 20:41
Re: Teraz Gaja i Djuna. Szalona Gaja - FILMIK strona 44
Ktoś kiedyś powiedział, że przeżycia jednoczą, a mówiąc to człowiek ten miał na myśli swoje dwa koty. Pomijając szczegółowe opisywanie tej historię, skrótowo napiszemy, że w przygodzie tej dwa wrogo nastawione do siebie koty, nagle – pod wpływem dramatycznej w ich rozumieniu wizyty u weterynarza, zapałały do siebie sympatią i powiązała je nić porozumienia i przyjaźni. Traumatyczne, w mniemaniu futrzaków, przeżycia w lecznicy, spowodowały, że od tego czasu korzystają nawet z jednego transporterka, co wcześniej wydawałoby się niemożliwe bez rozpętania wojny. Opisywane powyżej koty od tego dnia wciąż żyją zapewne w zgodzie. Mają wspólny świat.
Gaja i Djuna to dwa światy – jedna jest wodą, druga ogniem. Wszyscy wiemy jak wyglądają kocie wojny, choćby sprzeczki. Opisywanie więc relacji z frontu Dju-Gaja nie jest szczególnie potrzebne, kłótnia jak kłótnia – najważniejsze pojednanie. Teraz będzie więc o chwilowej zgodzie absolutnego nie-duetu DG – czyli chwilach kwalifikujących się do wyjątków. Wszędzie są wyjątki, a jak nie wszędzie to prawie wszędzie.
Tutaj – w przypadku Gai i Djuny - wyjątek obecny.
Toczą wojny, na szczęście o łagodnym i w miarę pokojowym przebiegu, jednak wciąż nie zawarły pokoju zupełnego. Potrafią czasem zawrzeć rozejm, bo – jak pisałyśmy powyżej - wspólne przeżycia jednoczą. Nie mowa tu wprawdzie o jakiś dramatycznym doświadczeniach na przykład u weterynarza, jednak dla Gai i Dju pusta miseczka jest dobrym pretekstem do zawarcia sojuszu. Chwilowego, ale jednak. To co się nazywa łączenie w „bólu” – głodzie. O tak.
Jeden kot, jedna krtań, jeden ton. Jeden głos jednego kota odbija się pustym echem od ścian.
Dwa koty to już dwie krtanie, dwa tony. Dwa głosy odbijają się już nie pustym echem od ścian, a wyją jak syreny. Łącząc się, miauczą razem, dzięki czemu efekt rozpaczliwej prośby o choć odrobinę jedzenia działa ze zdwojony skutkiem. Nadchodzi człowiek. Cel osiągnięty, bo dwa koty zjednoczyły się. Co dwa koty to nie jeden. Szybko jednak nadchodzi czas zerwania porozumienia. Dwa światy oddalają się. Ogień i woda. Sojusz, jak więc widać - nie trwa długo. Tuż po wejściu człowieka do pokoju z mięskiem w misce, zaczyna się przepychanka. Na szczęście kulturalna i zgodna z zasadą: „walczymy pokojowo i według zasad.” W pokoju słychać miaukowanie Dju i lamentowanie Gai. „Ja! Teraz ja! Moje! Też chcę! Daj! Moje! Moje, nie oddam!” Gdy kończy się jedzenie w misce, sojusz jest odnawiany. Działają razem. Swoją postawą koty chcą nam jasno do zrozumienia, że uważają, że my – ludzie odpowiedzialni za los tych w chwili obecnej głodnych i umierających z wycieńczenia futrzaków – karmimy za mało. Biedne koty, źli ludzie. Głodne czterołapy wołają o pomoc – „nakarm głodne brzuszki, spójrz na nas, patrz jacy my chudzi są.”
Trzeba wiedzieć i nikt temu nie zaprzeczy, że koty to wyjątkowo sprytne istoty. Śmiemy twierdzić, że one zawsze mają plan. Dju i Gaju mają. Śmiemy również twierdzić, że nie jest to plan doskonały, o który generalnie w obecnym świecie ciężko. Tyle razy słyszało się, że ten i ten plan był prawie doskonały – uwzględniając również i zbrodnie prawie doskonałe – ale o jego braku doskonałości zaważył szczegół. Mały, wydawałoby się, że nie istotny drobiazg, a wszystko legnie w gruzach. Plan Djuny i Gajki – plan, którego celem jest oddziaływanie na ludzkie sumienia, przyczyniający się do ciągłego zapełniania misek, również nie jest doskonały. Zadecydował szczegół. No tak – zawsze coś jest. Rzucając się na ręce człowieka (dodamy, że nagle się lubią, nagle się rozumieją),Gaja i Djuna udają umierające z głodu. Powoduje to, że ludź – biedny dwunożny człowiek, bezskutecznie stający na głowie, by zadowolić futrzaste głodomorki- daje kotom pożywienia ponad normę, tłumacząc swoje niewłaściwe zachowanie (bo gdzie przestrzeganie zasad odpowiedniego żywienia?), że one takie biedne, że one takie głodne. Guzik prawda. Plan nie niedopracowany się ujawnia. Wystarczy dać im ich kocie jedzenie – suche chrupki, które nam ludziom przeważnie wydają się bezsmakowymi i twardymi – a tu nagle…koty przestają być głodne.
Oto plan niedoskonały się ujawnia.
Człowiek wówczas zaczyna wnioskować, że koty tylko „nabiły” go w butelkę. I słusznie.
A my - ich ludzie – myślimy, że nieszczęśliwe futrzaki chodzą głodne, mimo, że norma dawkowania jedzenia już dawno przekroczyła sto procent tej normy. Nieźle. I dziwne, ale nie są grube te nasze panny. Szybka przemiana materii? Wariacje i akrobacje „pochłaniają” dużo tłuszczów z organizmu. Myślenie u Dju jakby tu dopiec Korze albo dobrać się do lodówki też musi się spalać trochę tkanki tłuszczowej. Być może napięcie jakie krąży nad głowami Djuny i Gai też się do tego przyczynia.
W każdym bądź razie, Gaja i Dju gdzieś muszą go chować. Gdzie? Jak? Kto by tam wiedział…
Ktoś zasugerował tutaj, że razem do domku. Wspaniale, co dwa koty to nie jeden!
Koci duet – brzmi pięknie.
Czytamy: ten i ten kot – zżyte, tylko razem. Bo śpią zawsze koło siebie, bo wtulają się do siebie nawzajem, bo jedzą ze wspólnej miski, bo płaczą za sobą. Widzimy: Taki Piętaszek wtula się całym sobą do futra Czarnuszka, mrucząc do siebie, nawołując się nawzajem. Razem, tylko razem. Taki Franuś lubi Kubusia, tacy mili dla siebie, tacy uprzejmi: „może się posunąć, miejsca ci ustąpić kolego?”
I patrzymy na te nasze. Po za krótkimi rozejmami, stale uwikłane są w zimną wojnę. To napięcie widać, choć do wybuchów na szczęście dochodzi rzadko. Zimna wojna trwa. Mamy nadzieję, że nie zamieni się w czynną, podczas której nie będzie można spać, jeść, oddychać (mowa o ludziach) z obawy, że koty odbiorą to jako dodatkowy pretekst do zdwajania sił natarć.
Obecnie sytuacja prezentuje się tak: są dwa królestwa i dwie królowe. Jedna – mała rozmiarem (nie odważyłybyśmy się powiedzieć, że z małą władzą, królowe tego nie lubią) włada parterem (pod łóżkiem) i dolnym piętrem łóżka. Druga – duża, również tylko (podkreślając tylko) rozmiarem – za tron obrała górę. Przeważnie trzymają się zasad: „moje, tobie nie wolno” – zdarza się jednak zamiana miejsc. Gdy jedna wkracza na posiadłość drugiej, druga natychmiast zajmuje miejscówkę drugiej. Tak żeby nie było. „Ty zajmujesz moje, to ja twoje.” Oczywiście są wyjątki. Wyjątki są przecież prawie wszędzie. Tak jak na przykład teraz. Gaja na Djuniastej Górze, a Dju poza pokojem.
Poza łóżkiem na szczęście jest normalnie (O normalności ta, trwaj!). Generalnie dyskusje w ostrym tonie i gonitwy-przeganianki z hasłem: „a ty czego?!” są na porządku dziennym.
Koty -i kto je zrozumie?
Co się dzieje na tym świecie. Koty – Gaja, Dju – kto wy jesteście?
Jeszcze nie dawno było tak pięknie. Jeden kot oswajał drugiego, drugi pokazywał pierwszemu jak się bawi. A teraz?
Tak.
Tak, naprawdę tak.
Mamy jakiegoś pecha do duetów.
Gdzie te wspólne kąpiele w słoneczko, gdzie to spanie jak precelki, gdzie to nawoływanie siebie nawzajem: No chodź!, gdzie?
To tam wie.
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
