Szczecin- 130 kotów.Prosimy o Pomoc.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 27, 2009 23:32

kya pisze:
Co to znaczy Kaszana?

To Ty jestes mloda kobitka i powinnas to wiedziec:-P
Co masz mi do zarzucenia jeśli chodzi o Opiekę nad kotami wolnożyjącymi?Proszę o konkrety.
Zbieranie kociakow mimo warunkow finansowo-lokalowych , laczenie chorych kotow ze zdrowymi

Ile kotek udało Ci sie złapać w tym roku i wysterylizować?

Cale moje stadko oprocz chlopczyka ktoremu jajka nie zeszly tam gdzie powinny i rekordzistki Łatki ,ktora dostaje provere .Oprocz tego obcy,czyjs kocur ,ktory platal mi sie po podworku .Wlasna klatke mam od niedawna i z pewnoscia wiele kotow pozna jej dobrodziejstwo. Poza tym nie prownuj mnie Iza do siebie bo ja pracuje i mam dziecko wiec nie moge calego czasu poswiecac kotom




Podaj mi racjonalny i według Ciebie lepszy i zdrowszy sposób wykarmienia stada. Bo mi zarzucasz że żle karmie kociaki.
Nie mowilam ze zle karmisz to dotyczylo wiedzy na temat kotow .taki luzny przyklad

Proponujesz zostawienie maluszków i w ten sposób powiększenie stada.Choć mi zarzucasz ze stado jest i tak zbyt duże.Mozesz to wyjaśnić.Pomijam warunki i niebezpieczenstwo.
Jezeli jest dom tymczasowy i szansa na adopcje brac,oswajac i oddawac ludziom. Jezeli nie ma sie DT , ma sie w domu chore koty to nie brac . Nie takie to juz maluszki skoro tak ciezko bylo je zlapac . Iza no sama powiedz co teraz z nimi bedzie? DS nie ma bo wakacje i zastoj ,DT nie ma ,kociaki siedza juz tyle czasu w klatce i diabli wiedza ile jeszcze beda tam siedziec. Co to za zycie dla kociakow ,ktore jak dzieci maja duza potrzebe ruchu? Ja tez chetnie zgarnelabym do domu kilka moich podworkowcow bo sa kochane ,zdrowe i oswojone ale nie wezme bo nie mam na to warunkow .

Wiora ,ja wbrew pozorom jestem spokojna osoba iz pewnoscia nie wyklocam sie z ludzmi .Zawsze kazdego wyslucham ale tez zawsze powiem co mysle . Iza zawsze was pyta o rady ale zdaje sie ,ze nigdy z zadnej nie skorzystala :wink:


Czyli wniosek jest taki ze nie warto pomagać. Lepiej siedzieć cicho otoczonym stadkiem własnych, wypielęgnowanych kociakow i nie myśleć o tym że gdzieś tam gina maluszki pod gruzami?Nie zgadzam się z Toba Kya. Za pożno.Napisałaś rzeczy w taki sposób że mało że są niezgodne ze stanem faktycznym to jeszcze ruszasz moja prywatnośc.Jakie kociaki łączę?Kociaki są w klatkach w osobnym pomieszczeniu. Nie piszę sobie ot tak sobie.Nie raz pisałam na watku ze jest to dla mnie pewne utrudnienie bo został nam już tylko pokój i kuchnia.To było juz kiedy sie rozpoczeły sterylki.Nigdy równierz nie napisałam ze mam w domu koty z białaczką. Skąd takie przypuszczenia?Koty nie miały robionych testów z przyczyn finansowych ale zaden kot, który odszedł do tej pory nie miał jednoznacznie stwierdzonej białaczki.Owszem stwierdzano anemię, chorobe nerek ale nikt nie potwierdził oficjalnie tego o czym piszesz. To są koty uratowane, które nia miały szans na dworzu.Dla mnie jest oczywiste ze mogą mieć w przyszłosci jakieś problemy zdrowotne.Pisanie ze mam w domu koty białaczkowe i lączę je z kociakami, które trafiają do mnie na Tymczas, diametralnie zmniejsza szanse adopcji kociaków, które notabene cieszą sie dobrym zdrowiem.To nie jest w porządku. Ostatnio dwa Tymczasy zrezygnowały z pomocy mi.Moze w tym tkwi przyczyna? szkoda ze mnie nikt nie zapytał o zdanie.Kiedy zaczął się u nas dramat nikt na watku ani na tym ani na wątku bliżniaczym nie napisał ze mam zostawić Maluszki. Było wyrażnie napisane ze maluszki są priorytetem.Wszyscy byli zgodni co do tego.To znaczy ze skoro maluszki nie pełzały tylko już biegały to powinnam je tam zostawić?Tak mam to rozumieć?Maluszki całe we wszołach, z kk, przerażone tym co sie dzieje? Ukryte pod deskami altanek które lada moment miały być wyburzone? Ukryte w szklarni, która stanowiła dla nich pułapkę?Nie zabrałam wszystkich kociąt.Każda matka została z jednym maluszkiem bo wtedy mają większe szanse. Czy to tak trudno zrozumieć.? Czy tak trudno przyjechać i zobaczyć to wszystko na własne oczy zamiast wyciągać pochopne wnioski? czy ja zabieram dorosłe koty i zamykam je w klatkach na długie tygodnie?Kiedy wypożyczono nam klatki Agiis-s zabrała dwie.Deklarowała wtedy chęć pomocy i ustawienie klatek u siebie w piwnicy.Ale potem sytuacja sie zmieniła i na ta pomoc ani żadną inną liczyc nie mogłam.Post NOT w którym pisała ze nikt nie będzie sie uganiał za dzikimi kociakami po chaszczach, był najlepszym na to dowodem , ze nie mam co liczyć na jakąkolwiek pomoc.Wychodzi na to ze żle zrobiłam oddając im własny pokój? Klatki które codziennie muszę sprzatać?Podawać kociakom zastrzyki i zakraplać oczka?Wszystko zupełnie niepotrzebnie? Trzeba mi było poczekać.Pewnie wieksza część by zginęła, a te co by się jeszcze uratowały potraciły by wzrok od kk.,Widziałaś choć jednego w jakim były stanie?Zakładając że by przeżyły jakie miałyby szanse po wyburzeniu altanek?Ten teren jest miejscem gdzie oprócz pracujących maszyn, schodzi sie niezły element.Przychodzą ludzie na wybiegi z psami. Jaka to szansa dla małego kociaka, zwłaszcza jak jest ich więcej. I jeszcze lisy, o których pisały Dziewczyny ze potrafia małego kociaka zagryżć.Jeśli nie znajde domow dla wszystkich ,te trudniejsze trafią do mnie na działke, gdzie będa bezpieczne.Już nawet rozmawiałam o tym z Meżem. U mnie zostać napewno nie mogą. Mam swoje liczne stado. Będa miały ciepło i opiekę a ja nie będe miała wyrzutów sumienia ze pozwoliłam im zginać.Wielokrotnie prosiłam na wątku o Tymczasy.Jak tylko zaczeła się cała akcja. Dziewczyny dobrze pamiętają.Nikt nie wziął ode mnie ani jednego kociaka, dając szanse następnym.Miałam czekać Kya aż sie znajdzie Tymczas i dopiero zabierać?Chyba zdajesz sobie sprawę że w takich ekstremalnych sytuacjach jak ta, nie ma na to czasu.Jeszcze dziś miałaś do mnie wielki zal o Norwega a teraz piszesz mi ze powinnam swiadomie pogodzić się z tym ze Maluchy moga zginąć? Wydaje mi sie ze zabieranie kotów z własnego podwórka bo są śliczne itd. ma sie nijak do sytuacji w której sie znalazły kociaki na opuszczonych działkach. Ja też mam kotke która się okociła w mieście i nie zabieram jej maluszkow. A też mogłabym uważać ze mogą być zagrożone bo ludzie samochody, psy.Za zaproszenie na spotkanie dziękuje.Brak mi juz czasu na zycie prywatne wiec tym badziej na spotkania.
Ostatnio edytowano Wto lip 28, 2009 0:33 przez iza71koty, łącznie edytowano 3 razy
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lip 28, 2009 0:11

Iweta - popieram Twoje słowa w stu procentach. Na temat języka forumowiczów nie będę się wypowiadać - to walka z wiatrakami.
Pani Izo, nie odzywam się ostatnio, ale jestem. Nie zapomniałam o "moich" Malince i Nikusiu.
Bohaterami tego wątku są koty. A nie czyjeś chore ambicje i kompleksy. Koty.
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Wto lip 28, 2009 0:22

IKA 6 pisze:Przepraszam Was najmocniej, ale jestem juz zmęczona czytaniem wzajemnych oskarżeń :cry: Przykro mi ale rozstaję sie z tym watkiem. Pozdrawiam
Mi równierz jest przykro IKA6 ze wątek ostatnio służy nie temu co powinien.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lip 28, 2009 0:40

Iweta, Afatima Dziękuje Wam Dziewczyny ze JESTEŚCIE. :wink:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lip 28, 2009 0:45

cypisek pisze::? szkoda mi tych biednych maluszkow siedzących w klatce... :cry:
Mi też szkoda Cypisku.Mają godzinke wybiegu codzienie wiec troszke powariować sobie mogą. :wink:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lip 28, 2009 1:38

iza71koty pisze:...
Post NOT w którym pisała ze nikt nie będzie sie uganiał za dzikimi kociakami po chaszczach, był najlepszym na to dowodem , ze nie mam co liczyć na jakąkolwiek pomoc.
...


P.Izo, a jednak byłam na terenie porządkowanych obecnie działek z Panią i z moją kocią kumpelką (wg mnie najlepsza w Szczecinie w łapaniu zarówno małych jak i dorosłych kotów) i mimo że wiedziałyśmy, że muszą być kociaki żadnej z nas (chociaż osobno penetrowałyśmy działki) nie udało się wypatrzeć nawet kawałka malucha.
Od bezdomnego dowiedziałam się, że kiedyś były w szklarni, ale w tym dniu nie było tam ani matki ani maluchów.
Zbyt daleko mieszkam, aby zajmować się bezowocnym szukaniem kociaków.
Te kociaki powinny pokazać nam karmicielki i karmiciele, którzy widzieli "swoje" grubaśne kocice i wiedzieli, gdzie potem one okociły się.

Cały czas uważam, że te kociaki nie powinny się urodzić.
Świadczy to tylko o ogromnej niefrasobliwości osób karmiących, które całymi latami nic nie sterylizowały, a nawet w obliczu likwidacji działek nie zrobiły nic, aby uratować te zwierzęta (nie sterylizowały, nie wywoziły na swój teren przynajmniej części kotów, nie szukały domów dla oswojonych kotów).
Dobrze, że choć garstka kocic z tego terenu została w tym roku wysterylizowana.
Ostatnio edytowano Wto lip 28, 2009 1:42 przez NOT, łącznie edytowano 1 raz

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Wto lip 28, 2009 1:42

Chciałam na koniec Wam tylko powiedzieć że mieszkam w normalnym mieszkaniu. Są w nim okna, dżwi i nawet klamki. :wink: Nie posiadam zadnych ślepych czy pozbawionych powietrza pomieszczeń.Tak moze wynikać z opisu które przedstawiła Kya.Okna są zabezpieczone siatką.W pokoju podczas upałów pracuje wentylator.Ani kociaki ani moje koty nie mogą się skarżyc na brak świeżego powietrza czy światla, ktorego jest naprawde dużo bo mieszkanie jest bardzo słoneczne.Okna są obecnie otwarte całą dobę. Zdjęcia kociaków są robione przeze mnie w swietle dziennym i chyba z nich nie wynika ze siedzą w połmroku?Przykro mi Kya że tak ocenilaś warunki w których mieszkam. Przykro mi ze kiedy u mnie byłaś spaliłas prawie paczke papierosów w pokoju i jakos to Ci specjalnie nie przeszkadzało że mam sporo kotów w mieszkaniu. Ze moze im to przeszkadzać? Raz piszesz ze obawiasz sie ze koty siedzą w mieszkaniu bez powietrza a innym razem mi zarzucasz że mam pootwierane okna bo wietrzyłam kiedy gotowałam rybe.Wietrzyłam nie tylko z powodu ryby ale z powodu tego ze zadymione pomieszczenie powoduje u nich w nocy wymioty.Dlatego staram się do tego nie dopuszczać i szybciej wyjde na korytarz czy na dwór zapalic niż usiąde palić w pokoju. Mąż naprawił mi wyciąg w kuchni bo na zakup nowego naprawde dobrego mnie nie stać. A te co do tej pory były montowane, bardzo szybko wysiadają bo nie wytrzymują temperatury z garka parowego.Rybę gotuje bo to podstawowy składnik kociego menu codziennie.Napisałaś że skoro wolę gotować rybe niż obiady, to juz mój problem.Czy według Ciebie powinnam ugotować sobie i nie martwić sie kotami?Wiora ma rację Kya nigdy się nie zrozumiemy bo jesteśmy zupełnie innymi ludzmi....
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lip 28, 2009 1:59

Iweta pisze:Śledze ten wątek, jestem wirtualnym opiekunem i musze przyznać, że to chyba jedyny wątek na którym tak się ciągle komus dowala. To jest po prostu nie do wytrzymania, ja nie wiem czy ludzie swoje frustracje wyładowują na Izie, czy Ona jest takim wirtualnym "workiem treningowym"? No brak mi słów, nie mozna tego juz czytac, czy nie może być tak, że jak sie komus coś nie podoba to odchodzi z wątku, nie czyta go, nie krytykuje i nie pomaga.
Żyjcie i dajcie żyć innym tak jak każdy chce i pozwólcie tym, którzy chcą pomagać, spokojnie czytać i pisac w tym wątku, wątku iza71koty.
To Iza jest tu gospodynią a my jesteśmy gośćmi i ja przyszłam tu do Izy a nie do magla i chcę przeczytać co dziś udało się jej zdziałać , co porabiaja koty, zobaczyc zdjęcia i powymieniac uwagi.


Popieram Twoje zdanie Iweto.
Ja co miesiąc wpłacam 20, 25, 30 złotych, tyle ile mogę, adopcja wirtualna to 20 złotych, wiem, że jak wpłacę 5 złotych więcej, to jeszcze "kawałek" kota się z tego używi oprócz "mojego" Stefanka. I ja sama napisałam pw do nifredil, że chcę zaadoptować takiego, a nie innego kota, że ja chcę, a nie że ktoś mi karze. Po co to sprzeczki, nerwy, awantury.
Schroniskom nikt nie zarzuca, że kotów za dużo, że choroby, że mało adopcji, a może powinniśmy schroniska też zamknać (bo nie robią testów FIV i FelV), albo fundacje co to żyją jakby nie patrzeć w dużej mierze z pieniędzy darczyńców? Aż się słabo robi jak się coś takiego czyta. Iza ja nie wiem jak Ty to ogarniasz, ja bym nie umiała. Ale zawsze myślę ciepło o Tobie, bo myślę o moim Stefanku, który nie głoduje bo jest ktoś kto świątek, piątek, zimą, latem da mu michę. Mnie taki układ pasuje i pozostałym opiekunom wirtualnym też. Iza nie jest jedyną osoba, która teraz latem w momencie zastoju adopcyjnego wzięła kociaki.
Kya po prostu nie wchodź na ten wątek, sama napisałaś "co z oczu to z ..." Zrzuć ten wątek z oczu i daj tu rozmawiać osobom, które chcą pomóc, albo poczytać, tym co chcą się czegoś o swoim wirtualnym podopiecznym dowiedzieć. Proponuję odejście Tobie, bo to Izy wątek, chyba logiczne, nie?
Sorry dziewczyny, nie wytrzymałam, długo się w język gryzłam.
edit: literówki
Ostatnio edytowano Wto lip 28, 2009 2:02 przez hydra_pl, łącznie edytowano 1 raz
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.
Rózne różności.

hydra_pl

 
Posty: 3466
Od: Nie cze 08, 2008 8:16
Lokalizacja: to ja wiem że w Łodzi, ale na jakim morzu?

Post » Wto lip 28, 2009 2:00

NOT pisze:
iza71koty pisze:...
Post NOT w którym pisała ze nikt nie będzie sie uganiał za dzikimi kociakami po chaszczach, był najlepszym na to dowodem , ze nie mam co liczyć na jakąkolwiek pomoc.
...


P.Izo, a jednak byłam na terenie porządkowanych obecnie działek z Panią i z moją kocią kumpelką (wg mnie najlepsza w Szczecinie w łapaniu zarówno małych jak i dorosłych kotów) i mimo że wiedziałyśmy, że muszą być kociaki żadnej z nas (chociaż osobno penetrowałyśmy działki) nie udało się wypatrzeć nawet kawałka malucha.
Od bezdomnego dowiedziałam się, że kiedyś były w szklarni, ale w tym dniu nie było tam ani matki ani maluchów.
Zbyt daleko mieszkam, aby zajmować się bezowocnym szukaniem kociaków.
Te kociaki powinny pokazać nam karmicielki i karmiciele, którzy widzieli "swoje" grubaśne kocice i wiedzieli, gdzie potem one okociły się.

Cały czas uważam, że te kociaki nie powinny się urodzić.
Świadczy to tylko o ogromnej niefrasobliwości osób karmiących, które całymi latami nic nie sterylizowały, a nawet w obliczu likwidacji działek nie zrobiły nic, aby uratować te zwierzęta (nie sterylizowały, nie wywoziły na swój teren przynajmniej części kotów, nie szukały domów dla oswojonych kotów).
Dobrze, że choć garstka kocic z tego terenu została w tym roku wysterylizowana.

Tak Byłaś NOT.Ale ten post pisałaś dużo pożniej, dokładnie wtedy kiedy miałam juz problem ze złapaniem kociaków ze szklarni.Wtedy kiedy byłaś, nie przeszukiwaliśmy altanek bo nie było na to czasu. Spieszyłaś się do domu, a ja musiałam odebrać rybe od Rybaków bo kociaki zostałyby na wekend bez jedzenia.Ustaliliśmy wtedy tylko nic nie znaczące fakty.To że kociaki nie powinny sie urodzić, bo ktoś nie zabdał o wysterylizowanie tych kotek, nie zmienia faktu ze jednak sie urodziły. Nie sa temu winne i należy im sie ratunek.Takie jest moje zdanie w tym temacie.Jeśli chodzi o teren opuszczonych działek, to zrobiłam z mojego terenu dużo wiecej niz garstkę. Mam zrobionych 90%. populacji, zważywszy ze wiekszosć to kotki.Uwazam że to całkiem dobry wynik.Kwestię ewentualnych przenosin z nie mojego terenu zostawiam Karmicielcę, ktora zna te koty dobrze i ma swoje plany co do nich.Niestety Dziewczyna nie wiedziała ani o maluchach ani o cieżarnej kotce, póki ta się sama nie ujawniła przyprowadzając kociaki do szklarni.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lip 28, 2009 2:05

Iza - daj spokój, nerwów szkoda.
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.
Rózne różności.

hydra_pl

 
Posty: 3466
Od: Nie cze 08, 2008 8:16
Lokalizacja: to ja wiem że w Łodzi, ale na jakim morzu?

Post » Wto lip 28, 2009 2:07

A i argumenty w stylu ja mam dziecko, a Ty nie to są już po prostu bezczelne i szczeniackie. Takim "argumentem" można zrobić komuś wielką krzywdę.
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.
Rózne różności.

hydra_pl

 
Posty: 3466
Od: Nie cze 08, 2008 8:16
Lokalizacja: to ja wiem że w Łodzi, ale na jakim morzu?

Post » Wto lip 28, 2009 2:14

hydra_pl pisze:Iza - daj spokój, nerwów szkoda.
Wiem ze szkoda. Ale popatrz co zrobiono z watkiem? Ciągłe spory, kłotnie.Realnej pomocy na miejscu żadnej. Choć długo prosiłam. Tłumaczę sie z rzeczy z ktorych nie powinnam.Chciałam żeby to był piekny wątek. Zdjęcia Naszych zadowolonych najedzonych kociaków. Historyjki z dnia powszedniego.Mamy problemy przez działki.Duże problemy. Ale wszystko mozna ułożyć. Spokojnie i rozważnie. Tymczasem kilka Osób wykorzystuje napiętrzenie sie problemów i wprowadza spory i kłotnie na wątek.Nie rozumiem po co?Ktoś moze mnie nie lubić? Ok.Ktoś moze sie nie zgadzać ze mną ? Ok.Ale ta cała reszta włącznie z komentowaniem mojego prywatnego życia......Dziękuje Ci ze JESTEŚ z nami Hydra_pl :wink:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lip 28, 2009 2:26

hydra_pl pisze:A i argumenty w stylu ja mam dziecko, a Ty nie to są już po prostu bezczelne i szczeniackie. Takim "argumentem" można zrobić komuś wielką krzywdę.
Wiele Dziewczyn z Forum ma dom, dziecko, prace i potrafią naprawdę dużo ,dużo działać.Wszystko zależy od chęci.Ja nie mam dziecka ale to mój prywatny, celowy wybór i nie uważam ze powinnam to tłumaczyć na tym Forum.I tak juz mnie zmuszono do tłumaczenia tego co nie powinnam. Ale jak to mowią? jak się chce psa uderzyć to i kij sie znajdzie...
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lip 28, 2009 2:44

iza71koty pisze:
NOT pisze:
iza71koty pisze:...
Post NOT w którym pisała ze nikt nie będzie sie uganiał za dzikimi kociakami po chaszczach, był najlepszym na to dowodem , ze nie mam co liczyć na jakąkolwiek pomoc.
...


P.Izo, a jednak byłam na terenie porządkowanych obecnie działek z Panią i z moją kocią kumpelką (wg mnie najlepsza w Szczecinie w łapaniu zarówno małych jak i dorosłych kotów) i mimo że wiedziałyśmy, że muszą być kociaki żadnej z nas (chociaż osobno penetrowałyśmy działki) nie udało się wypatrzeć nawet kawałka malucha.
Od bezdomnego dowiedziałam się, że kiedyś były w szklarni, ale w tym dniu nie było tam ani matki ani maluchów.
Zbyt daleko mieszkam, aby zajmować się bezowocnym szukaniem kociaków.

Tak Byłaś NOT.Ale ten post pisałaś dużo pożniej, dokładnie wtedy kiedy miałam juz problem ze złapaniem kociaków ze szklarni.Wtedy kiedy byłaś, nie przeszukiwaliśmy altanek bo nie było na to czasu. Spieszyłaś się do domu, a ja musiałam odebrać rybe od Rybaków bo kociaki zostałyby na wekend bez jedzenia.Ustaliliśmy wtedy tylko nic nie znaczące fakty.
...


Rozpoczęłyśmy szukanie o godz. 10,30 przy czym ja zaznaczyłam że mam czas tylko do godz. 14.
Niestety trzeba było odebrać rybę o godz. 12, więc o tej porze skończyłyśmy.
Przez półtorej godziny szukałyśmy we trzy (ja jednak oglądałam trochę podejrzanych altanek i szklarnię, a także patrzałyłam wśród zarosli nad kanałami melioracyjnymi) i nigdzie nie było śladu maluchów.
Za to mogłam naocznie stwierdzić, że w takich warunkach tylko łapanie na klatkę pułapkę ma ewentualnie sens, o ile namierzy się gdzieś kociaki i dysponuje się ogromną ilościa czasu.
Nic dziwnego, że z takim wielkim trudem obecnie idzie łapanie maluchów.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Wto lip 28, 2009 8:35

Nie chcę się narzucać, ale na wszelki wypadek wkleję swój post raz jeszcze, bo może został przeoczony.

reddie pisze:Iza, zaproponowałam Ci na pw pomoc w robieniu ogłoszeń adopcyjnych kociaków. Podtrzymuję propozycję. Myślę, że ogłoszenia są dość ważnym aspektem adopcji, a Ty jak mówisz nie masz na to czasu. Dlatego ja chcę pomóc. Chyba, że już mają porobione ogłoszenia, wtedy ok.

Jeśli jednak zdecydowałabyś się na tę formę pomocy, wyślij mi na maila (mogę podać na pw) lub na pw zdjęcie każdego malucha z osobna plus informacje według poniższego wzoru:

imię kota
płeć
wiek (lub data urodzenia)
rasa
miasto, w którym kot się znajduje
sterylizacja: tak/nie
szczepienia: tak/nie
odrobaczenie: tak/nie
charakter i opis
kontakt z opiekunem (telefon, e-mail)

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 106 gości