O rany, ja własnie wbiegłam do kafejki żeby zdać relację, ale widzę, że Grzegorz mnie uprzedził
Faktycznie zupę wciął calutką, ani kropli nie zostało

Bardzo się cieszę. Powiedział, że z niego jest rybny chłopak
Dla Ciebie Dorotko chyba zostanie trochę cielęciny po chińsku
Jutro postaram się skołować gotowaną rybkę na kolację, więc proszę TZ-a nie przekarmiać na wieczór coby miejsce miał
TZ tak w ogóle bardzo zajęty jest - jak byłam to dzwoniły telefony, i ktoś z rodziny jeszcze po mnie miał wpaść, no a w kolejce na wizytę jeszcze czekał sąsiad z pokoju obok....
Szpital jest w porzo, bardzo fajnie tam jest, pokój czyściutki i przytulny, TZ ma na razie cały pokój do swojej dyspozycji.....
Zostałam wyściskana i wycałowana za wszystkich z forum....

więc wirtualnie puszczam dalej te pocałunki....
Grzegorz pokazał mi wpisy na blogu i bardzo dużo o Was wszystkich opowiadał, zwłaszcza o tych których w ogóle nie zna i nigdy nie słyszał, a wie ze są razem z nim. I w ogóle Kochani - wielki, wielki szacunek z mojej strony, ja naprawdę widziałam jak on promieniał kiedy opowiadał o ludziach z forum, o tym ile było wpisów na blogu, o tym że ma siłę i będzie walczył z chorobą jak lew. Dzięki Wam, między innymi, ma tą siłę. I widziałam rysunek rózowego słonia....

a także fotki wnuczki, fotki ze swiątecznego stołu jaki mu Dorotka urządziła w szpitalu, fotki znad jeziora, ryby.... no rozmawialiśmy chyba o wszystkim
Kazał wszystkich bardzo gorąco pozdrowić, co niniejszym czynię
