Wiadomości od Wedelka są takie, że w podróży zaprezentował swoje imponujące możliwości wokalne,

któych prezentację wstrzymywał głaskany.

Znaczit - szkolenie w tajnym ośrodku CK przyniosło oczekiwany efekt - kot potrafi walczyć o swoje. Inne tematy też OK, Wedelek stopniowo coraz bardziej rozkochuje Państwa w sobie...

Cieszę się strasznie, on jest takim słodziakiem, potrzebował bardzo czułego domu i taki właśnie domek po niego się zgłosił...
Tymczasem, wczoraj zaczęliśmy odrobaczanie. Na razie dwa męskie wieśki dostały trutkę na robale. Żaden z Długich Miśków nie chciał współpracować, a ja nie chciałem urządzać safari... Czeka nas z nimi spora robota, jeśli chodzi o oswojenie. Myślę, że najłatwiej oswoi się Antosia, potem Togokotek, a na końcu histeryczny Tobokotek. Tynio, który był chory i przez to miał z nami ściślejszy kontakt robi wyraźne postępy.
Odrobaczacza nie dostała Rozalka. Wczoraj zastałem ją trochę markotną, nie chciała jeść, na podłodze było parę pawików, w kuwetach luźne kupki. Pewnie robactwo. Ryśka zabrała ją do weta, dostała cosik na wzmocnienie, ustaliliśmy, że dziś lub jutro ją odrobaczymy ostrożnie, bo coś mi się widzi, że może być bardzo zarobaczona. Jest strasznie słodka i taka jakaś mięciutka. Niesamowita słodzinka i bardzo podobna do Czarcinki. Wczoraj Ryśka podała jej do pynia troszkę Conv. Zjadła niewiele. Ale nie wymiotuje już. Siedzi na skrzynce koło balkonu i obserwuje świat wokół siebie.
Mamy teraz w domu cztery piękne czarne kocięta: Ancymona, Czarcinkę, Kirka i Rozalkę. Są wspaniałe. Cudowne, imponujące, czarne pantery kieszonkowe.
Razem z Rozalką odrobaczymy resztę kociąt, te, które jeszcze nie zostały odrobaczone... Mam nadzieję, że potem będzie można je szczepić.