nie wiem, czy ja mam takie odczucia czy tak jets faktycznie kiedy sie człowiek zastanowi, ale mam wrażenie,że tzw. "psiarze" nie maja wielkiej empatii, zainteresowani tylko własnym psem, psami, natomiast ludzie "od kotów" (także niektórzy mający psy) maja większa wrażliwośc, a w trudnych życiowych sprawach , gdzie jest potrzebne wsparcie, pomagają, interesują sie. Mnie osobiście zdarzyło się parokrotnie to zauważyć -szczególnie mnie zabolało i byłam totalnie zniesmaczona moimi znajomymi, kiedy na prosbę znajomej szukałam dla psa (wilczarz irlandzki bez papierów) dt , dla psa w bardzo złym stanie, głodzonego przez kilka tygodni, znalezionego przywiązanego do kaloryfera, prawdopodobnie był bity... W pierwszym odruchu, no kto? psiarze tylko wiedza czy ktos moze pomóc , nie?za telefonowałam , aby w gronie tzw. "psiarzy" znajomych rozgłosić o poszukiwaniach dt pilnie , pies poza wyglądem był do leczenia oczywiście. Najpierw mnie rzuciło: rodowód

, powtórzyłam więc historię psa -eee jakby może miał rodowód,oni zapytają , ale wśród ich szerokiego grona znajomych(wiecie zjazdy psiarzy i takie tam) to raczej nikt , bo ... no tak wygląd ma ... kuźwa, mówie przecież ,że pies konający i musi miec choćby kojec, aby go leczyć i nie dać do schronu, a oni dalej ... ble ble ble... Od tamtej rozmowy mam bardzo daleki dystans do tych znajomych i ich miłości do zwierząt ...i duży niesmak po tej rozmowie

i chyba raczej nie schyla sie nad umierającym na drodze, chyba że rodowód będzie miał.....biedni zakompleksieni ludzie poruszający się w kręgu własnego nosa i nie dalej, ale za to jacy mili i kochający psy na pozór (bo koty juz nie, bo.... chodzą po stole

)
I drugie moje spostrzeżenie- sprostujcie, jesli macie inne doświadczenia: kociarze z reguły lubią psy,pomogą , nakarmią, choc niekoniecznie chcą je mieć (jak ja np.) a psiarze kotów nie cierpią -ot zagwozdka (nie mówie o osobach mających i koty i psy, bo te do serca przytulą wszytsko

)