Fundacja KOTIKOWO. Gdańsk. Potrzebujemy pomocy.

Szkoda, że Matyliano się nie odzywa

Dzwoniłam do Matyliano przed chwilą. Po południu postaramy się złapać kota i zawieźć do weta. Ja go kilka dni przetrzymam w klatce. Potem się go wypuści, chyba że cudem znajdzie się DT.

Fanszeta

Biedak pewnie ma zawalone płuca i możliwe, że nadżerki w pysiu.
Dlatego nie je i ziaje

Mocne kciuki :ok:

Fanszeta

Pewnie nie będzie za bardzo trzeba go 'łapać'...

Tak Erin, trzymaj kciuki, bo wszystko się skończy mega awanturą. Chyba że TŻ na widok piątego kota zejdzie na zawał. Wtedy ja też zejdę z poczucia winy i kto się zaopiekuje kotem :?:

Jakby co, daj znać. Ciocia IRA przyjedzie na ratunek

Ale będzie bombowo :spin2:

Fajnie, wysadzisz wszystko i po zmartwieniu :mrgreen:

A taki dobry humor rano miałam.
Długo się takiego kota leczy? Tydzień starczy? Mam wolny pokój przygotowany do remontu. Tam wstawie kota w klatce. Przynajmniej będzie miał jakieś szanse. Pewnie dostanie antybiotyk. Coś jeszcze? To straszny dzikus i do tego pełnojajeczny. Może trzeba będzie też w pokoju wymieniać podłogi

Przynajmniej dobrze, że nie mamy żadnych planów wakacyjnych :mrgreen:

, bo nie mamy kasy :mrgreen:

.

Ale mieszkacie nad morzem, nad które, żeby pojechać - nie mam kasy :mrgreen:

Dasz rade, Fanszeta. Ja w Ciebie wierzę :mrgreen:

Ten kot nie będzie piaty - on będzie tylko chwilowo :mrgreen:

Ja wiem, że ten kot nie będzie piąty, bo to dzikus absolutny. Ale mój TŻ uwielbia liczyć, już słyszę jego teks: jutro przyniesiesz następnego, potem jeszcze jednego, bo to nie ma końca.
I ma rację, to jest bez końca :mrgreen:

Eh, szkoda, że nas tak mało, tak mało osób zainteresowanych pomocą.

Nie odzywam się bo jestem w pracy i nie mogę ... Kota nie ma od 2 dni. Dzwoniłam do drugiej karmicielki i ona też go nie widziała. Ostatni raz był widziany w środę wieczorem, oby nie było za późno. Jak tylko zjawię się pod domem zrobię porządny obchód.

Fanszeta, spoko - nie przesądzaj sprawy.
Piracisko, do w miarę normalnego stanu dochodziło 1,5 tygodnia.
Potem pokazał, na co go stać. Ale ja też potrafię, a co!

Po 2 miesiącach ta totalna dzicz, która na mnie warczała, gryzła, drapała, zaczęła domagać się brania na ręce.
A jak mi cudnie baranki tryka wtedy :1luvu:

On chyba rozumie, że to go uratowało.
A był w takim stanie, że kiedy przyszedł na balkon wieczorem, bałam się, że nie doczeka rana.

Czarny złapany. Dusił się flegmą i oddychał ciężko, "płuc już nie ma" - to słowa wetki ... oddychał przeponą, z pyszczka flegma, został nawodniony, dostał antybiotyk. Dwie doby będą decydujące ... mam nadzieję, że przeżyje chociaż "jest bardziej po tamtej stronie"

Nawet jeśli się nie uda, to nie umrze na ulicy ... Dziękuję Ci Fanszeta, że go zabrałaś i mi pomogłaś.
Czekam na wieści, mam nadzieję, że będą dobre.

Matyliano pisze:Czarny złapany. Dusił się flegmą i oddychał ciężko, "płuc już nie ma" - to słowa wetki ... oddychał przeponą, z pyszczka flegma, został nawodniony, dostał antybiotyk. Dwie doby będą decydujące ... mam nadzieję, że przeżyje chociaż "jest bardziej po tamtej stronie"
Nawet jeśli się nie uda, to nie umrze na ulicy ... Dziękuję Ci Fanszeta, że go zabrałaś i mi pomogłaś.
Czekam na wieści, mam nadzieję, że będą dobre.

http://kotikowo.pl/nasze-akcje.php#prettyPhoto tutaj fotka Czarnego w trakcie pierwszego leczenia, które niestety zostało przerwane, bo Czarny sobie poszedł ...

Uff, juz sie bałam, że gdzieś samotnie umarł

. Może mu się dzięki Wam uda, a jak nie, to nie będzie sam.
Wygląda na zdjeciu na ładnego kotka.

Ładny dzikus. Moja Firka, którą zabrałam w trochę lepszym stanie z podwórka w zimę musi być z nim spokrewniona, bo on jest do niej bardzo podobny jak mu się przyjrzałam u weta.
Potrzebne kciuki i czekamy na wiadomość od Oli.

Fundacja KOTIKOWO. Gdańsk. Potrzebujemy pomocy.

Kto przegląda forum