
Aczkolwiek ja po szczeniaczkach z Boguszyc zarzekam się, że wolę cały miot kociąt odchować niż jednego szczeniaczka.

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
dellfin612 pisze:w ramach odsapki od kotów, dla odmiany piesek.
Piesek został adoptowany ze schronu. Jest sunią.
Gu pisze:Cudownie, kociaki z Oboznej miziakami,
chyba wpadniemy na wizyte:)
serotoninka pisze:
Stworzony został zbiorczy wątek instruktażowy dla osób poszukujących zaginionych kotów. Myślę że może dobrze żebyś tam się pokazała! Tu jest link.
dellfin612 pisze:Chciałabym Wam opisać dzisiejszą akcję z drugiego jakby końca Akcji Paluch.
Przedstawiam Was TOZika, czarnego młodego kocurka, którego NIE będziemy musieli wyciągać z Palucha
a wystarczyłoby, gdybym przyjechała do TOZu 10-15 min. później
i miałabym jednego tymczasa mniej.![]()
A było to tak:
ludzie poprzynosili mi różne "dary", czyli jakieś tam ubrania, śpiwór, firanki, zasłony, szmatki... i dziś dotarło do mnie, że jest wtorek, a więc dyżur. Worki stały kiż z miesiąc i czekały na wywiezienie. Zadzwoniłam do Diany uprzedzić, że jadę. Załadował wszystko na furę, podjeżdżam, zajmuję ostatnie wone miejsce parkingowe, a tu za mną Eko Patrol. No nic. Wyciągam wory i na górę. Wchodzę, a strażnicy za mną, z kontenerkiem. Okazało się, że po kota. Po jakiego kota? - pytam. I słyszę opowieść: ktoś wszedł do lecznicy (dla niezorientowanych, wejście do lecznicy i do TOZu jest wspólne), został kota w korytarzu i ulotnił się. Wet znalazł i przyniósł do biura TOZu. I nie wiadomo, co z nim zrobić, więc wezwano Eko Patrol, aby kota odwiózł na Paluch. Kot został wyjęty z kartonu i zapakowany do kontenerka. Gdy moja szczęka wróciła na miejsce, zaczęłam protestować, że nie, że zaraz będzie chory, że przez 2 tygodnie kwarantanny złapie wszystko co jest w powietrzu, że nie, wcale nie zostanie od razu wyadoptowany, a gdy już będzie po kwarantannie będzie już poważnie chory. Tak nadawałam, że aż się zapowietrzyłam. Strażnicy przytakiwali gorliwie. W końcu chwyciłam ten ich kontener z zawartością i pędem do drzwi. Opamiętałam się, gdy zaczęli krzyczeć, że kontener niesprawny, bo drzwiczki wypadają. Oż w mo...ę, o faktycznie.
Zobaczcie jakim sprzętem muszą pracować strażnicy![]()
Kocurek wylądował u mnie, najpierw w klatce, aby spokojnie odreagować. Był tak zestresowany, że w czasie pakowania do kontenera nie kontrolował zwieraczy i zasiusiał dziewczynie ręce.
Melduję, że samym przekroczyłam postawiony sobie limit tymczasów
Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, Google [Bot] i 424 gości