Revontulet pisze:Oczywiście po dokładnym przedstawieniu jego problemów. I przeanalizowaniu oczekiwań i możliwości adoptujących. Tu zawsze wnikliwie wypytujemy o wszystko. I jeśli coś jest nie tak adopcji odmawiamy.
Ale właśnie o to chodzi.
Nie było Was przy próbie adopcji.
A założyliście że Procjon byłby idealny dla tych ludzi.
Skąd ta pewność?
Lękliwy, syczący, uciekający kot, dopiero powoli przekonujący się do głaskania i nabierający zaufania.
Skąd pewność że akurat dom z dziećmi to dla niego (i dla nich) idealne miejsce?
I że jego lękliwość nie spowoduje tragedii - np. w sytuacji gdy dziecko go będzie próbowało skądś wyciągnąć a on przerażony machnie łapą z pazurami i trafi w twarz? Albo do dziecka wpadną koledzy i któryś, nawet bez złej woli przytuli kota?
I wyjaśnię od razu - nie chodzi mi o czepianie się.
Tylko o dyskusję.
Chętnie wysłucham Twoich argumentów. Bo może ja się mylę w swoich odczuciach w tym wypadku.
Trafił do schronu prosto z kanapy więc jego początkowe zachowanie jest typowe dla kotów w jego sytuacji.
Ale wiecie że lubi dzieci?
I się między nimi odnajduje?
Teraz jest lękliwy, pełen strachu i emocji. Czy oddany domu z dziećmi, tak w ciemno (nie wiadomo jakie dzieci, wiadomo że dodatkowy ogromny stres)- będzie potrafił się w nim odnaleźć i poczuć bezpiecznie - a przy okazji nie będzie dla dzieci zagrożeniem?
Mój Bąbel wychowywany z dzieckiem od poczatku - gdyby trafił do schroniska zachowywałby się pewnie podobnie.
I z pełną odpowiedzialnością mogę rzec - nie nadawałby się do domu z dziećmi.
Nigdy, przenigdy.
My go znamy, on nas zna.
My wiemy co mniej więcej mu się pod czaszką kłębi. On czuje się bezpiecznie.
I dzięki temu żyjemy spokojnie

Gdybym zwaliła pewne jego zachowania na stres w schronisku - to adopcyjna rodzina z dziećmi mogłaby mieć niewesoło.
Bąbel uwielbia być głaskany, ale ma w duszy masę lęku. Stara się nad tym panować - ale przestraszony i osaczony, zmuszony wtedy do kontaktu, atakuje. My wiemy że jak się przestraszy, musi sam ochłonąć i wyjść.
Myślę że rodziny z dziećmi powinny mieć dobierane koty bardzo starannie.
Koty dorosłe trafiające w takie miejsce powinny mieć pewne cechy charakteru.
Oczywiście wszystko powinno być traktowane indywidualnie, w zależności od sytuacji, od tego jacy to są ludzie, jakie dzieci - ale nie zdecydowałabym się dać komuś w ciemno kota lękliwego nawet wobec spokojnych dorosłych w miejscu gdzie jest już od pewnego czasu. Tym bardziej jeśli nie byłby to kot mi dobrze znany od dłuższego czasu.
Co zrobiłby ten kocurek gdyby chciał go wziąć na ręce ktoś mu zupełnie nieznany? Wszedł, narobił hałasu i próbował go złapać i przytrzymać? Gołymi rękoma?
EDIT: dopisałam dwa zdania o Bąblu.