Zdarzyło mi się kiedyś, że zginęła mi kotka, dziczka z piwnicy. Wiedziałam, że nie mogła wyjść z mieszkania, a jednak jej nie było. Wiedziałam, że nie mogła wyjść z kuchni, a jednak nie było jej.
Przeszukiwałam kuchnię milimetr po milimetrze, kota nie ma. Rozpłynął się w powietrzu.
Aż w końcu, ją usłyszałam. Weszła w piec kuchenny, od tyłu. Piec przystawiony do ściany niby nie było jak, a jednak.. Okazało się, że tam, pomiędzy płytą z palnikami a piekarnikiem jest wolna przestrzeń, tam się zadekowała. Jak, nie wiem. Żeby wyjąć kotkę trzeba bylo odkręcić płytę piekarnika
Jeśli tylko nie zastałaś rano otwartego okienka, to on może być w piwnicy. W każdym razie mam nadzieję, że się znajdzie i da wyleczyć
