Dziękuję Wam...
To takie cholernie niesprawiedliwe

Dopiero co wydawało się, że wreszcie nic jej nie dolega, że mogę jej szukać domu...
I nie zdążyłam

Karaluszku....
A życie toczy się dalej...
Mamy sezon grypowy.
Wczoraj u weta była też Zołza - rozkichała się paskudnie i mocno.
Bez gorączki, za to z dreszczami.
Ale jak ktoś ma trzy włoski na krzyż zamiast zimowego futra, to mnie to nie dziwi...
Dziura w brzuchu obejrzana przy okazji - wszystko się ładnie zagoiło.
Jest na antybiotyku, na razie lekko penicyliną potraktowana, żeby jej nie zniechęcać do współpracy.
Ale jeśli do jutra jej to paskudne kichanie nie przejdzie, to trzeba będzie coś mocniejszego wymyślić
Kotek u weta zachowuje się jak złoto, łącznie z mruczeniem przy osłuchiwaniu
I wzięciem na ręce i przytuleniem, co zresztą w domu też powtórzyłyśmy.
Bardzo bym nie chciała w tym momencie zacząć jej kłuć codziennie
Bo jednak jeszcze nie do końca jest przekonana, że to wszystko bezpieczne...
Ale wyraźnie widać, że życie domowe jej nie przeszkadza

Wśród pozostałych kotków trwa plebiscyt na miejscówki w kolejce do weta
Największe szanse na pierwsze miejsce mają Krowa i Lando.
Nieco dalej jest Taćka z Faxem...
Ponieważ wszystkim na razie humory i apetyty dopisują, to jeszcze im dam czas do jutra.
Może się wykichają i im przejdzie.
Białaczki postanowiły założyć strajk głodowy i przestały jeść suche.
A mokrego dostają szalkę dziennie na spółę
Suche stoi nie ruszone, a te drą tłuste japy, że głodne
Nawet się im nie dziwię...