CZARNA ROZPACZ w osobie kotki FILIPKI - POMOCY !!!


Nie wiem, jak zacząć...
Nie wiem, jak Wam opisać to, co się przydarzyło Filipce, bo sama nie wiem, co jej się stało...
Wiem tylko, że kotka bardzo potrzebuje naszej pomocy i bez nas już dzisiaj byłaby za TM...
Spróbuję po kolei:
Pingwinka Filipka mieszka na tym okropnym i feralnym podwórku w Gdańsku przy ul. Szerokiej, gdzie koty są nie chciane, wręcz mają swoich wrogów - jeden z mieszkańców w środku zimy ukradł kocie domki, a ich opiekunki spotykają się z aktami szykanowania i zastraszania.
Stadem 13 kotów opiekują się dwie młode dziewczyny, codziennie te koty karmią, a KOTangens wspiera je w przypadku konieczności leczenia zwierząt. Wszystkie kotki są wysterylizowane, a kocury wykastrowane. Wszystkie koty mają swoje imiona, każdy jest rozpoznawany i dziewczyny monitorują, czy regularnie stawia się w porze kolacji.
Wiele z tych kotów gościło u nas w domach, przy okazji rekonwalescencji po sterylizacji albo leczenia. Wymieniamy się informacjami, co słychać u Miedniczki, albo jak się czuje Kołnierzyk i takie tam... Sami wiecie...
Filipka była pod moja opieką przez kilka tygodni w styczniu 2013r., bo musiała być sterylizowana akurat kiedy zaatakowała zima i musiała poczekać do ocieplenia.
Jest młodą, może 4 lub 5 letnią kotką, na wpół oswojoną.
Mało oryginalnie umaszczona jest Filipka - ot taka zwykła czarnulka z białymi dodatkami. Ale jest bardzo mądra i uważna.
Bacznie obserwuje otoczenie i subtelnie komunikuje się z człowiekiem. I tylko ze znajomym człowiekiem.
Dokładnie tydzień temu odbieram alarmujący telefon, że kotce coś się złego przydarzyło - jest brudna, sponiewierana, ma potężny wylew krwi w lewym oku, wygląda okropnie. Monika dwukrotnie próbuje ją złapać. Bezskutecznie...
Zastanawiamy się, jakie jeszcze techniki łapania zastosować, ale Filipka znika na 3 dni... 3 długie dni...
Z jednej strony wydaje się krótko, ale dla kota w ciężkim stanie, po wypadku, częstokroć to koniec...
Po cichu każda z nas pożegnała Filipkę...
W poniedziałek rano Filipa była w jednym z domków. W stanie wyglądającym na agonalny, cała się chwiała. Tak mocno osłabiona dała się zapakować do transportera i została przewieziona do lecznicy na Elbląskiej.
.
A dalszą część tej opowieści doskonale znacie z innych naszych interwencji: kot w beznadziejnym stanie (zupełnie, jak Krzysiu - pamiętacie Krzysia? Ja cały czas pamiętam...), wyniki krwi - dramat, przyczyna stanu - nieznana, rokowania - baaardzo ostrożne...
i MY - wariatki, uparte i walczące wszystkimi siłami o to brudne, czarne futerko, z białymi dodatkami... Bo my widzimy w nim jeszcze Filipkę...
UWAGA!!!!
Minęły dwa dni i Filipka jeszcze jest z nami smile emoticon Ufff...
Jest słaba, nie chce jeść, codziennie jest na kroplówkach, dostaje antybiotyk, leki przeciwzapalne, witaminy... Były zrobione badania krwi, usg, rtg. Kotka jest odwodniona, wycieńczona, bardzo chwieje się na łapach i ma olbrzymi wylew krwi do lewej gałki ocznej - zupełnie jakby zamiast oka miała skrzep krwi zatopiony w szklistej kuli... Okropny widok!
Nie znamy przyczyny jej stanu. Nie wiemy, czy nie ma innych uszkodzeń... Wykonane badania nic nie wniosły... Troskliwie się nią opiekujemy i obserwujemy uważnie. Ale dajemy jej jeszcze szansę.
Na koniec mam pytanie:
Czy wspomożecie nas finansowo celem pokrycia kosztów dotychczasowego ratowania kotki Filipki i pokrycia dalszych kosztów jej leczenia?
Przepraszam, że stawiam to pytanie po fakcie, ale znowu porwałyśmy się z motyką na słońce...
I to jeszcze będąc w tak kiepskiej sytuacji finansowej...
sorki...
(doro)
Fundacja Kotangensul. Ogarna 85/86
80-826 Gdańsk
nr konta 14 2030 0045 1110 0000 0264 0290
lub paypal:
fundacja.kotangens@wp.pl