Marzenia, możesz mnie łapać za słówka i skróty myślowe. Enjoy.
Również uważam, że problemy zdrowotne u Ciumci wynikają z głowy. Dlatego nieprzerwanie od czasu kiedy Pani, która była w niej zakochana, ale nie mogła jej wziąć, bo kociaki, a finalnie zrezygnowała z jej adopcji, szukam/y jej specjalnego Domu (co niestety nie jest proste, bo pojawia się coraz więcej zmiennych). Nie wątpię, że Ty również.
Przykra sprawa z Buranią i Panem. Ale najwyraźniej nie było im pisane. Podobna sytuacja była u Ani i Sznycla, ale jaki Happy End

Przy czym jednak Pan na serio powinien rozważyc dwójkę (wiem, wiem, że Pan sie boi, ale przecież chyba rozumie, że tu chodzi o dobro kota), albo kota "jedynaka".
Sytuacja z Buranią przypomniała mi naszą historię. Fidel Castro jak pierwszej nocy został w łazience, to się darł non-stop. Przenieśliśmy więc go do sypialni, ale bał się zostawać sam i bał się być sam w ciemności, mimo że z nami w ciemności było ok. Przez 1,5 miesiąca dyxurowaliśmy w sypialni na zmianę. Generalnie, jak zostawał sam w sypialni, to darł się i szczał wszędzie. Problem rozwiązał się, gdy dopusciliśmy go do stada. Myślę, że tak maja koty, które od zawsze, bądź przez wiekszość życia są w stadzie z innymi kotami. Podobną sytuację mieliśmy kiedyś w schronie - Państwo wzięli jednego z 5-6 kotów przywiezionych przez BOŚ, kocurek "upłakiwał się" przez 2 tygodnie.
A z Promyczkiem co?