No, to po kolei

- Mozartkugeln oczywiście przywiozłam, kilka sztuk do spróbowania

Oto mój souvenir

, gotów do drogi

Wiedeń bardzo piękny i ciekawy - czułam się tam jakbym przyjechała z dzikiego kraju

. Psy tylko na smyczach, za niesprzątnięcie mandat, o którym przypominają bilbordy i zabawne tabliczki na trawnikach. Na słupach wiszą koperty z gazetami - wrzuca się pieniążek do małej skrzyneczki i bierze gazetę, koperta nie jest zamykana, chroni tylko przed deszczem

. Nie ma zakazu palenia na przystankach - i nikt nie dmucha dymem w twarz ... nie ma zakazu picia piwa na ulicy - i nikt się nie zatacza ...

W miasteczku, gdzie spaliśmy, o 21.00 żywego ducha nie widać ani nie słychać. Miasteczko czyściutkie, płoty i bramy w większości wysokie i zabudowane. Psa na łańcuchu nie widziałam. Kota dopiero w dzień, jeden siedział w bramie - i to kocica, bez brzucha ani wyciągniętych sutków a drugi robił obchód i wyraźnie był zdegustowany, że przeszkodzili mu w rundce jacyś dziwni ludzie nie wiadomo po co łażący po ulicy, kto to widział!

Klucz wiolinowy z kwiatów pod pomnikiem Mozarta, piękne ogrody Schonbrunn i ciekawe pomysły architektoniczne Hundertwassera


No i kto fruwa głową w dół na karuzeli Tornado

??

Oczywiście mnóstwo pięknych zabytków, uliczek i ciekawostek ... A kota Adolfa nie musiałam przywozić - był z dostawą do domu już dzisiaj
