Wymodzilam wreszcie cos takiego do TVN:
-------------------
Szanowni Państwo,
W ostatnim czasie stacja TVN poświeca wiele uwagi temu jak są traktowane w Polsce zwierzęta. To inicjatywa godna szacunku i powielenia przez inne media. Tylko nagłaśnianie i piętnowanie przypadków okrucieństwa wobec zwierząt oraz lekceważenia i piętnowania osób, które niosą im pomoc mogą zmienić nastawienie chociaż części społeczeństwa.
O tym, jak duży odźwięk mają materiały „Uwagi” nie muszę Państwa przekonywać.
W myśl powyższego chciałabym zwrócić Państwa uwagę na temat nie mniej naglący od tych dotychczas poruszanych, a mianowicie na stosunek do zwierząt i organizacji prozwierzęcych w małych społecznościach.
Traktowanie zwierzaków jak przedmiotów, organizacji im pomagających jako zbędnych fanaberii, ogólna niechęć z czasem zmieniająca się w osobiste konflikty i bezinteresowne utrudnianie życia to chleb powszedni małych miejscowości.
Jako przykładem posłużę sie Radomskiem, niedużym miastem w województwie łódzkim, miastem z jakich zbudowana jest Polska. Tam właśnie w 2002 roku grupa osób czułych na los zwierząt powołała do życia Radomszczańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Przez prawie dekadę działalności nie proszono zarządu miasta o wiele, choć jak wszystkim wiecznie brakowało pieniędzy, organizacja większośc swych statutowych działań była w stanie wykonywać samodzielnie.
Środki jakie udawało się pozyskać z budżetu miasta to niewielkie kwoty (5000zł rocznie) przeznaczone na sterylizacje zwierząt. Pozostałe koszty, takie jak: żywienie, leczenie, transport, telefony, ogrzewanie, woda itp. były i są pokrywane z dobrowolnych datków osób dobrej woli oraz z prywatnych kieszeni kilkorga założycieli Towarzystwa.
RTOnZ dał schronienie około 250 kotom i psom, sfinansował leczenie około 400 kotów i 100 psów
oraz około 450 zabiegów sterylizacyjnych, wydał do adopcji około 500 zwierząt. We wrześniu 2008 roku udało się utworzyć ochronkę dla kotów pod nazwą „Kocia Arka Noego”. Dała ona schronienie ponad 170 kotom, z czego około 150 znalazło nowe domy. Od tego czasu sfinansowano leczenie i sterylizację około 250 kotów i psów, w tym również zwierząt mających swoich właścicieli, których jednak nie stać na poniesienie kosztów zabiegu.
Do tej pory Organizacja podnajmowała lokal od osoby prywatnej, niestety właściciel budynku nie może go już dłużej udostępniać. Towarzystwo zmuszone jest opuścić dotychczasową siedzibę do końca lutego. Stanowi to zagrożenie ponowną bezdomnością dla 27 kotów, będących obecnie pod stacjonarną opieką Towarzystwa. Niektóre z tych zwierząt są w trakcie leczenia, którgo przerwanie było by dla nich tragiczne w skutkach.
I tu właśnie rozpoczyna się nierówna walka o przetrwanie RTOnZ, na którą chcę zwrócić Państwa uwagę.
Roczny Program Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi Miasta Radomsko na rok 2010, w tym o zasadzie partnerstwa § 7 p.3 oraz o użyczaniu lub wynajmie na preferencyjnych warunkach lokali, budynków komunalnych, pomieszczeń w budynkach użyteczności publicznej jako jednej z form pozafinansowych współpracy Gminy z organizacjami pozarządowymi § 10 p.7, a także o ochronie środowiska i przyrody, w tym przeciwdziałaniu bezdomności psów i kotów jako jednym z obszarów współpracy § 15 p.1, oraz do stosownych zapisów Ustawy o Działalności Użytku Publicznego, oraz pozostałe przepisy zobowiązujące gminę do aktywności w temacie ochrony zwierząt przed cierpieniem i bezdomnością wyglądają ładnie wyłącznie na papierze. Pomimo wielu próśb, wizyt i powoływania się na prawne zapisy, stanowisko władz miasta i gminy Radomsko pozostaje niezmienne. Lokalu nie ma i nie będzie. Jest schronisko dla zwierząt i to ma wystarczyć.
Otóż wieloletnie doświadczenie RTOnZ wykazuje na to, iż nie wystarcza. Świadczy o tym choćby ponad 400 interwencji, które rocznie wykonuje RTOnZ w terenie, a które schroniska nie interesują. Świadczy o tym również ilość bezdomnych, okaleczonych, chorych zwierząt które trafiają pod dach i opiekę właśnie do RTOnZ, a nie do schroniska wołającego 150zł za odbiór psa czy kota. Świadczą o tym wreszcie przypadki takie jak kotki Milki, która spędziła w radomszczańskim schronisku kilka tygodni z niezauważonym przez nikogo otwartym złamaniem tylnej łapy. Po odkupieniu jej ze schroniska, mimo intensywnej i kosztownej walki o jej życie zmarła z powodu infekcji:
http://www.viddler.com/explore/glucosa/videos/7/Niechęć władz do działalności RTOnZ, jak to w małych społecznościach bywa, w nieoficjalnych rozmowach motywowano nawet niechęcią osobistą wobec osób w niej działających. Nie dziw przeto, że taki stosunek władz bezpośrednio przekłada się na, dość powszechne zresztą w małych miejscowościach, uprzedzenie mieszkańców do działalności prozwierzęcej. Najczęściej wynika ono nie ze złośliwości, a z niewiedzy i prehistorycznego przekonania, że zwierzęta, nawet te udomowione, muszą poradzić sobie same. Stwierdzenie, że „są wieksze problemy” wydaje się być panaceum na wszystkie zło i pozwala spać nie niepokojonym przez własne sumienie.
Próby wynajęcia lokalu od osób prywatnych kończyły się niepowodzeniem ponieważ „koty śmierdzą”. Próby zaangażowania lokalnych szkół, harcerstwa, pozyskania jakichkolwiek wolontariuszy w najlepszym razie sprowadzały się do jednorazowych akcji. Próby rozpropagowania działalności Towarzystwa w regionie kończyły się jedynie większą ilością zgłoszeń i wezwań do bezdomnych zwierząt. Przy czym zgłoszenia te formułowane bywały niekiedy w mało subtelny sposób jak choćby wtedy gdy proszono aby „zabrać stąd to ścierwo” bo „to Wasz zasrany obowiązek”.
Słowem: nikt RTOnZ nie chce, przynajmniej do czasu gdy nagle okazuje się że go potrzebuje. Gmina wychodzi z założenia, że lepiej leczyć niż zapobiegać i nie dość, że na każdym kroku podkreśla zbyteczność istnienia Towarzystwa to jeszcze w tym roku w ogóle zlikwidowała fundusz przeznaczony na sterylizacje zwierząt. Sterylizacja jako działanie prewencyjne ma to do siebie, że jest wielokrotnie tańsza i skuteczniejsza niż późniejsze stawianie czoła zaniechaniom prowadzącym do nadmiaru bezdomnych i pokrzywdzonych zwierząt. Takich argumentów władze miasta nie chcą jednak przyjąć do wiadomości.
Do pomocy RTOnZ aktywnie włączyła się grupa osób związna z najwiekszym w kraju pro-kocim forum miau.pl. Ponieważ są to osoby rozsiane po całej Polsce, a nawet świecie, pomoc siłą rzeczy jest ograniczona. Wspieramy RTOnZ wpłatami na konto, organizujemy akcję wysyłania maili do radnych Radomska, podpisujemy petycje do Pani Prezydent.
W pomoc w poszukiwaniach lokalu bardzo aktywnie właczyła się redaktor naczelna lokalnego portalu Radomsko24.pl, jak również inne lokalne media. Wszystko na próżno.
Zarówno dziesiątki pism wysłanych drogą tradycyjną jak i mailowa, setki podpisów pod petycją nie zmiękczyły serc osób odpowiedzialnych za poprawę losu bezdomnych psów i kotów z Radomska. W wielu miastach w Polsce egzystują obok siebie gminne schroniska i organizacje prozwierzęce, które niejednokrotnie bezpardonowo obnażają nieprawidłowości w działaniu schronisk, a mimo to mogą liczyć na wsparcie lokalnych władz.
Nie w Radomsku, tam obywatelskie inicjawyty, które są nie po myśli włodarzy zostają lekceważone i spychane poza margines. Idea wolontariatu postrzegana jest najwyraźniej jako zagrożenie, a nie jako organiczna część obywatelskiego społeczeństwa.
Ponieważ nam, przyjaciołom RTOnZ wyczerpują się pomału wszelkie dostępne drogi nacisku, zwracamy się o interwencję do Państwa. Nie może być tak, że osobiste animozje stają ponad przepisami i zdrowym rozsądkiem.
Historia RTOnZ, jak również i nasze działania, zawarte są między innymi pod tym adresem:
viewtopic.php?f=1&t=122558Z powazaniem
---------------------------------
Poddaje pod dyskusje
