Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
smarti pisze:sztuką jest teraz opanowanie krwawienia-to jest podstawa-wszystko można mu robić jak opanują krwawienie-tak powidzieli mojemu mężowi.
smarti pisze:smarti pisze:sztuką jest teraz opanowanie krwawienia-to jest podstawa-wszystko można mu robić jak opanują krwawienie-tak powidzieli mojemu mężowi.
jak opanują i jeśli opanują-teraz cała nadzieja w Promysiu i w jego sile.
smarti pisze:powiedzieli mi że dziś najdalej jutro muszą opanowac sytuację-jeśli się nie uda to nie ma sensu dalej utrzymywać go przy życiu bo bez końca ani transfuzji ani znieczulenia podawać mu nie mogą.Przez opanowanie sytucji rozumieją to że przestanie się wykrwawiać i będzie mogł normalnie oddychać.
on jak śpi to nie krwawi,jak tylko się wybudza to zaczyna krwawić bo się porusza,ksztusi dławi itp.
nie chcę na pewno żeby cierpiał-jeśli okaże się że nie ma dla niego szans na normalne życie to ja sama w takim wypadku nie chciałabym żyć i jego przy życiu na siłe utrzymywać aby cierpiał nie będę.
Jest dużym i silnym kotem więc moze jakiś cud spowoduje że jakoż to zwalczy natomiast jeśli to dzialanie trutki lub jeśli ma białaczkę to to krwawienie może się nie skończyć.
jak zrozumiałam-gdyby to była sama trutka to już byłby odtruty.
gdyby to byla sama białaczka to można by podawać leki.gdyby to była sama narośl na krteni to można by pobierać wycinek i próbować jakoś ,nawet nie walczyć i wycinać a raczej miec nadzieję że będzie z tym żył dopóki będzie możliwe życie z tym w jakims komforcie.
Ponieważ oprócz tej narośli ktora na całej powierzchni co chwila dramatycznie krwawi,są jeszcze te obniżone parametry krwi z powodu lub trutki lub białaczki lub innej choroby wirusowej,(jakiej to w tej chwili się nie dowiemy bo testy z jego krwi nie byłyby miarodajne bo w nim mało krwi jako takiej) to wszystko to razem powoduje ze nie ma go jak leczyć dopóki organizm nie opanuje sytuacji a wszelka możliwa i dostępna pomoc farmakologiczna zostala mu już udzielona i jest na bieżąco udzielana.
Marcelibu pisze:Czyli reasumując: można zrobić operację krtani, można zrobić różne rzeczy, ale to później, bo guz nie powoduje duszności - tylko teraz najpierw trzeba opanować brak krzepliwości i parametry krwi. Bez tego - żadna operacja nie pomoże.
Basica pisze:dziewczynki... troszeczkę potrzebujemy już wszystkie dobrych wieści, ale póki co musimy trzymać kciuki za koteńka, na wyjście ostateczne zawsze jeszcze bedzie czas, dopóki kotuś się nie męczy nie myślmy o usypianiu go, na to, jak pisałam, zawsze jeszcze będzie czas, myslę, że to dobry pomysł skonsultowania Promysia z profesorem, swieże spojrzenie zawsze może wnieść coś nowego do diagnostyki i co do sposobu leczenia... póki kot żyje i nie męczy się mamy czas na spróbowanie różnych opcji... wiem, że smarti zrobi wszystko co jest możliwe dla ratowania koteczka i jeżeli podejmie decyzję ostateczną to zrobi to po skonsultowaniu się z Erin, przecież przyjęła kotunia pod swój dach i chce dla niego jak najlepiej, a my ze swojej strony zobowiążemy się do pokrycia finansów....spróbujemy wystawić bazarki, zrobimy cegiełki na allegro... ja sama będę co miesiąc wysyłała pieniądze do smarti aż uzbieramy całą kwotę, wiem, że pomoże Erin... naprawdę zrobimy wszystko dla zebrania finansów... teraz tylko liczymy na współpracę ze strony Promyczka...niech ten promyk nadzieji świeci nam jeszcze długo![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Marcelibu pisze:Basica pisze:dziewczynki... troszeczkę potrzebujemy już wszystkie dobrych wieści, ale póki co musimy trzymać kciuki za koteńka, na wyjście ostateczne zawsze jeszcze bedzie czas, dopóki kotuś się nie męczy nie myślmy o usypianiu go, na to, jak pisałam, zawsze jeszcze będzie czas, myslę, że to dobry pomysł skonsultowania Promysia z profesorem, swieże spojrzenie zawsze może wnieść coś nowego do diagnostyki i co do sposobu leczenia... póki kot żyje i nie męczy się mamy czas na spróbowanie różnych opcji... wiem, że smarti zrobi wszystko co jest możliwe dla ratowania koteczka i jeżeli podejmie decyzję ostateczną to zrobi to po skonsultowaniu się z Erin, przecież przyjęła kotunia pod swój dach i chce dla niego jak najlepiej, a my ze swojej strony zobowiążemy się do pokrycia finansów....spróbujemy wystawić bazarki, zrobimy cegiełki na allegro... ja sama będę co miesiąc wysyłała pieniądze do smarti aż uzbieramy całą kwotę, wiem, że pomoże Erin... naprawdę zrobimy wszystko dla zebrania finansów... teraz tylko liczymy na współpracę ze strony Promyczka...niech ten promyk nadzieji świeci nam jeszcze długo![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Tel. do prof. Marka Galantego dostępny w internecie: 606 944 559. Ja już wysłałam do profesora SMSa. Myślę, że jeżeli już to byłoby dobrze, żeby zadzwoniła Smarti - ma na bieżąco pod kontrolą sytuację Promyka.
Gibutkowa pisze:Marcelibu pisze:Basica pisze:dziewczynki... troszeczkę potrzebujemy już wszystkie dobrych wieści, ale póki co musimy trzymać kciuki za koteńka, na wyjście ostateczne zawsze jeszcze bedzie czas, dopóki kotuś się nie męczy nie myślmy o usypianiu go, na to, jak pisałam, zawsze jeszcze będzie czas, myslę, że to dobry pomysł skonsultowania Promysia z profesorem, swieże spojrzenie zawsze może wnieść coś nowego do diagnostyki i co do sposobu leczenia... póki kot żyje i nie męczy się mamy czas na spróbowanie różnych opcji... wiem, że smarti zrobi wszystko co jest możliwe dla ratowania koteczka i jeżeli podejmie decyzję ostateczną to zrobi to po skonsultowaniu się z Erin, przecież przyjęła kotunia pod swój dach i chce dla niego jak najlepiej, a my ze swojej strony zobowiążemy się do pokrycia finansów....spróbujemy wystawić bazarki, zrobimy cegiełki na allegro... ja sama będę co miesiąc wysyłała pieniądze do smarti aż uzbieramy całą kwotę, wiem, że pomoże Erin... naprawdę zrobimy wszystko dla zebrania finansów... teraz tylko liczymy na współpracę ze strony Promyczka...niech ten promyk nadzieji świeci nam jeszcze długo![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Tel. do prof. Marka Galantego dostępny w internecie: 606 944 559. Ja już wysłałam do profesora SMSa. Myślę, że jeżeli już to byłoby dobrze, żeby zadzwoniła Smarti - ma na bieżąco pod kontrolą sytuację Promyka.
A nie dało by się jakoś skonsultować obu lecznic (tzn lecznicy z prof.), bo jak zaczną rzucać jedni i drudzy jakimiś medycznymi terminami to się laik pogubi
Użytkownicy przeglądający ten dział: aga_tka i 243 gości