Zostało już tylko jedno dziecko Czarnej Cholery. Jakiś czas temu Czarna Cholera przeprowadziła jedno z dzieci na plac zabaw odległy od miejsca jej bytowania o około 25 m. Ponoć tam szwędało się czas jakiś i zniknęło. Karmicielka przypuszcza, że ktoś zabrał tego kota, ale ja przypuszczam, że są to tylko jej pobożne życzenia. To było to bez jednego oczka. Które w sierpniu miałam już już ręku, ale się wystraszyło i nie dałam rady wyciągnąć go przez dziurę w siatce. Przestraszyłam się, że zrobię mu krzywdę i odpuściłam. Myślałam, że jeśli prawie się udało, to złapanie go po właściwej stronie siatki jest bułką z masłem. Ale się myliłam.
Ja się oczywiście dowiedziałam o wszystkim przypadkiem

Jestem umówiona na niedzielę na łapanie dziecka Czarnej Cholery. Jak się nie uda to na następną niedzielę. Powiedziałam karmicielce, że jeśli koty będą nakarmione, to może już więcej do mnie nie dzwonić.