wybaczcie ale musiałam być rano u weta, bo zatkał się wenflon, poza tym Szila dostała zastrzyk przeciwkrwotoczny i zalecił mi Zylexis, co podaliśmy, ponoć podaje się to w skrajnych stanach. Potem pognałam do domu podać kroplówkę ale dalej coś się zacina więc wieczorem powtórna wizyta już z całym sprzętem i kolejne zastrzyki. W między czasie wpadłam do pracy, bo jestem dzisiaj sama i jak na złość zastałam kolejkę klientów a przytupywałam nogami, bo to było przed 11-sta a musiałam wrócić na 13:30 podać następną kroplówkę.
Mam nadzieję, że nic nie zawaliłam, wszyscy dostali co chcieli i pognałam do domu z powrotem. Podałam kolejna kroplówkę i przygnałam z powrotem do pracy. Oszaleć dzisiaj idzie

. Rano była biegunka, krwista. Tyle, że wet twierdził, że ona przy tym jest dość żywiutka, reaguje na to co się dzieje w koło, chce uciekać jak juz jej się coś nie podoba.
Reszta wieści chyba w nocy, bo zaraz znowu muszę pozamykać wszystko i dla odmiany leciec do szkoły jednego dziecięcia