Gosiu, cała rodzinka była u mojego wujka w firmie, ale kiedy Popiołek i Pyza zachorowali, zabrałam ich do siebie. I teraz Pyza jest u mnie, bo już nie mam sumienia znowu zawozić do wujka, a Pingwinek jest tam. Chętnie bym Go wzięła do siebie, ale na wszelki wypadek może lepiej trzymać ich oddzielnie, bo Pyza miała kontakt z kaliciwirozą, a Pingwinek herpesa, kiedy ich znalazłam.
Reszta bandy jakoś się nie obraziła. Tylko trochę nabałaganili, jak zwykle zresztą
Na kastrację Pumka już się umówiłam, na 24 marca. Narazie zobaczę jak to będzie, bo to pierwszy raz w tej nowej lecznicy. A potem umówię się z Ptysiem.
Niteczko, Popiołku - do zobaczenia kiedyś!