Wczoraj znalazł się domek małej znajdki - ładny kawałek odeszła do domu. Państwo kupili ją na rynku, zgodzili się (wstępnie) zwrócić za szczepienie, ale...
Mieszkają na parterze, blok wzdłuż dość ruchliwej uliczki, kotka uciekła przez balkon, więc teraz będą otwierać tylko okna, przez okno nie wyskoczy, bo ma lęk wysokości

.
W czasie rozmowy z miłym facetem (wyraźnie wschodni akcent), w tle usłyszałam damski głos (bez akcentu): niech nie p...i, niech oddaje naszego kota". Dama do telefonu podejsć nie chciała.
Dziś idę tam ze wsparciem merytorycznym, i chyba jednak p..lę.
Wiem, że wezmą albo kupią sobie innego kota, ale może czegoś się nauczą.Chociażby tego, że swojej właśności trzeba pilnować.
Ogłoszenia wiszą dwa dni, tylko 20 sztuk, z podaną datą znalezienia kociaka - miałam telefony o chyba 5-ciu zgubach - mały rejon, dwa dni, średnio ginie 2,5 kota dziennie
