Ale głupi dzien.... Korciaczki kiciaja za Josiem. Akcja trzyma w napieciu - pół Polski kibicuje, drugie pół żyje na wdechu. Joś wracaj i nie wkurzaj Dużych, bo możesz skończyć jak.... Izydor.
A teraz Wam opowiem, bo mnie szlag trafił i musiałam wypic kielicha.
Dorek w Dzienniku Zachodnim - wszyscy wiedzą
Kilka telefonow od rana - o różnym współczynniku empatii. Obiecałam Dorkowi dobry dom, to rozmawiam z Każdym.
Wieczorem miły telefon z Zabrza - cudowna starsza Pani, gadałysmy ponad 40 minut. Kiedy skończyłam rozmowe - patrze w miedzy czasie jakis numer dzwonił mi szesc razy i 3 razy nagrał się na pocztę. Rany! -myslę -wielbiciel Dorka?!

Oddzwaniam.
Starsza Pani. Roszczeniowa. Hasło - cytat: "ma pani mojego kota, chce go z powrotem!" Siadłam. Ponieważ było na głosnomowiący - nawet córka zaczeła słuchac. I Pani (z Panewnik) zaczyna opowiadac. Podaje szczególy - qrwa się zgadza wszystko. Pani ma małą fundacje w Panewnikach, Dorek jej zginął w styczniu - ponoc dzowniła do Schronu... nie wiem...
Reasumując - mam oddac jej Plastusia (WTF?

)
Pytam czy ma jakies dokumenty - NIE.
Zdjecia z Dorkiem - NIE - bo on od małego był bardzo płochliwy, nigdy nie udało się go pogłaskac, Nie ma zdjec.
Znalazła Dorka 9 lat temu - ma faktycznie prawie 10 lat - jedno oko już wypływające, drugie bardzo chore - ostatecznie pokyte bielmem - to wszyscy wiemy!
Przez 9 lat nie miała czasu go wykastrowac - zresztą jest przeciwniczką.
Przez dziewiec lat ani razu go nie pogłaskała ( rozmawiam z babą - siedzę na kanpie i miziam brzucho Dorka

)
Był mizerny i nie lubił jesć - przez 9 lat nie zajrzała mu do paszczy - wszyscy wiec8ie jak paszcza wyglądała - tragedia, obecnie Izydor ma tylko kły.
Wiec rozmawiam spokojnie - mowie, że oczywiscie może być brana pod uwagę, ale musze ja poznac, zobaczyc warunki i wtedy podejmę decyzję czy może zostac opiekunem Dorka.
To spowodowało wybuch złości i agresji, inwektyw i bezpodstawnych grózb, że ona mnie ten teges do sądu itp itd. Wyłaczyłam sie.
Spodziewaj się Mała rano zawieuchy w Schronie - babsko wpadnie i będzie siewy dym.
Ale ja jej Dorka nie oddam. Never!
A wiecie dlaczego?
Po telefonie, kiedy ochłonełam i golnełam lufe, mysle - a co tam mi szkodzi - sprawdzę...
Izydor spi na kanapie - głaszczę go i mówie: Plastuś (jego poprzednie imię - wg Babska), Plastus....
Izydor zamarł.
Zasygł.
Uszy mu opadły, jak w schronie, położyły się....
Syk....
Wiekszy syk....
Wycofanie tyłem...
i... pitaga w kąt...
Qrwa - trzymajcie mnie!
Pół godziny na podłodze i zaklinanie - Izuś, Doreńku, Izydorku, to ja, kochanie, wyjdz.....
Córka z otwartą szczeką została w pokoju.
Teraz Izydor spi na kapnapie w pozycji: jestem czujny!
Jak tę babę spotkam jutro w Schronie to ją osobiście zajeb.ię
Reakcja Izydora była... niesamowita. Tak - to kot tej baby.
I gówno dostanie nie kota.
Nie przyznawajcie sie do mnie jutro, nikt nic nie wiem - trzy małpy i czeski fiim.
Ja sie spoznie bo z małym inawlida jadę na badania.