Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Zofia.Sasza pisze:Czy ktoś wie, jaki jest obecnie status prawny kotów przebywających w schronie? Czy zostały odebrane z 'siódemki' UoZ, a może z przepisów Sanepid? Czy mogą być wydane do adopcji? Czy można zdobyć nowe zdjęcia i opisy?
Tak, Dyktatura, to są pytania do ciebie. Wydajesz się być zorientowana w sytuacji, więc czekam na odpowiedź.
Pospiesz się proszę, domowe koty w schronie nie mają czasu
Mulesia pisze:Jeśli nie było decyzji, to koty zapewne zostały odebrane w trybie art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt, który stanowi:
Art. 7. 1. Zwierzę traktowane w sposób określony w art. 6 ust. 2 może być czasowo odebrane właścicielowi lub opiekunowi na podstawie decyzji wójta (burmistrza, prezydenta miasta) właściwego ze względu na miejsce pobytu zwierzęcia i przekazane:
1) schronisku dla zwierząt, jeżeli jest to zwierzę domowe lub laboratoryjne, lub
2) gospodarstwu rolnemu wskazanemu przez wójta (burmistrza, prezydenta miasta), jeżeli jest to zwierzę gospodarskie, lub
3) ogrodowi zoologicznemu lub schronisku dla zwierząt, jeżeli jest to zwierzę wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych lub utrzymywane w ogrodach zoologicznych.
1a. Decyzja, o której mowa w ust. 1, podejmowana jest z urzędu po uzyskaniu informacji od Policji, straży gminnej, lekarza weterynarii lub upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt.
1b. Przekazanie zwierzęcia, o którym mowa w ust. 1, następuje za zgodą podmiotu, któremu zwierzę ma być przekazane.
1c. W przypadku braku zgody, o której mowa w ust. 1b, lub wystąpienia innych okoliczności uniemożliwiających przekazanie zwierzęcia podmiotom, o których mowa w ust. 1, zwierzę może zostać nieodpłatnie przekazane innej osobie prawnej lub jednostce organizacyjnej nieposiadającej osobowości prawnej albo osobie fizycznej, która zapewni mu właściwą opiekę.
2. Decyzja, o której mowa w ust. 1, podlega natychmiastowemu wykonaniu.
2a. Od decyzji, o której mowa w ust. 1, przysługuje prawo wniesienia odwołania do samorządowego kolegium odwoławczego w terminie 3 dni od daty doręczenia decyzji. Samorządowe kolegium odwoławcze rozpoznaje odwołanie w terminie 7 dni.
3. W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.
4. W przypadkach, o których mowa w ust. 1 i 3, kosztami transportu, utrzymania i koniecznego leczenia zwierzęcia obciąża się jego dotychczasowego właściciela lub opiekuna.
5. Do należności z tytułu kosztów określonych w ust. 4 stosuje się przepisy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji.
6. Odebrane zwierzę podlega zwrotowi, jeżeli sąd nie orzeknie w trybie art. 35 ust. 3 przepadku zwierzęcia, a także jeżeli postępowanie karne w tej sprawie zostanie umorzone.
Generalnie rzecz biorąc, to dopiero początek kłopotów tej Pani. Musi się bowiem liczyć również z tym, że będzie miała sprawę karną o znęcanie się nad zwierzętami ( bowiem art. 6 ust. 2 mówi o znęcaniu się nad zwierzętami )
W decyzji o czasowym zabraniu zwierząt można ją także obciążyć kosztami.
Słowo kradzież jest tu raczej nie na miejscu.
Żeby było jasne nie wypowiadam się o zasadności działań, bo nie znam sprawy.
Edytowałam: zrobiłam odstęp i usunęłam dwa zbędne numerki ( do przypisów )
Dyktatura pisze:a mama Haliny najprawdopodobniej ma mocno obitą rękę, bo nie może nią ruszać. Urazu doznała podczas pchnięcia przez jedną z babszytli na framugę.
zabers pisze:Niezmiennie mnie wkurza takie myślenie. Jest ono potwierdzeniem złej tendencji na "miau" - najważniejsze - to brać. Bierzesz - jesteś wrażliwa, nie bierzesz - nieczuła, obojętna, wyrachowana, leniwa, wygodna.
Wzięłam. I co dalej? Reszta? Jakoś to będzie.
A jeśli nie mam pieniędzy na wzięcie tymczasa? Powiesz, że forum pomoże. Jasne, pomoże, ale nie będzie pomagać w nieskończoność. Tematy szybko się starzeją i potem DT zostaje sam.
A jeśli mój kot jest zdeklarowanym jedynakiem? Mam brać, bo ... bo co? Dlaczego on-rezydent ma mieć gorzej? Bo co, bo był pierwszy? No bez przesady.
A jeśli nie mam warunków lokalowych? Mam brać, żeby udowodnić, że jestem wrażliwa na krzywdę zwierząt. Bo jak nie wezmę (a jeszcze, nie daj Boże, napiszę o swojej decyzji), to jestem nieczułym potworem?
Między innymi z takiego myślenia biorą się potem te opisywane tragedie - stłoczenie, brak pieniędzy, choroby, bezsilność, załamanie, w skrajnych przypadkach eksmisja, albo ... obłęd.
Reasumując, nie ma prostego przełożenia, nie wszystko jest czarne, i nie wszystko białe. Stąd prośba - zanim ocenisz stopień wrażliwości serc - sięgnij głębiej, niż tylko powierzchni.
Dyktatura pisze:Obdukcja będzie dopiero dzisiaj, bo jak to w naszej polskiej służbie zdrowia trzeba się naczekać, aby lekarz przyjął.
Mulesia pisze:Dyktatura pisze:Obdukcja będzie dopiero dzisiaj, bo jak to w naszej polskiej służbie zdrowia trzeba się naczekać, aby lekarz przyjął.
Ciekawe, bo u nas obdukcje robione są praktycznie od ręki.
Obdukcję wykonaną kilka dni po zdarzeniu łatwo zakwestionować.
MB&Ofelia pisze:alusiaa - niby masz rację. Ale tylko niby. "Gdyby każdy (...) zabrał do domu"... Miałam w ubiegłym roku malutką znajdę w domu - przez niecałą dobę. Moja kotka dużą część tego czasu przesiedziała na górnych szafkach w kuchni, pod sufitem, warcząc i sycząc, nie schodząc do jedzenia i do kuwety, mimo iż znajda była zamknięta w jednym pokoju. Dzień później Ofelia syczała nawet na mój sweter, na którym wyczuła zapach znajdki. Wierz mi, jakoś nie chce mi się powtarzać tego doświadczenia. Chciałabym przygarnąć kolejnego kota, ale w tej sytuacji muszę myśleć o rezydentce. Nie chcę jej skazywać na ciągły stres, który może się skończyć chorobą. Fajnie by było, gdyby się dało wszystkie potrzebujące koty rozdzielić między siebie. Każdy miałby pewną ograniczoną liczbę kotów, taką żeby dał radę je ogarnąć, i wszystko ok. Niestety tak się nie da.
A osoby krytykujące Koszalinianki zapraszam do pomocy - może uda wam się znaleźć dobry domek dla Figi i Perełki? Jak uda się "wypchnąć" te kotki, to będzie szansa na pomoc kolejnemu koszalińskiemu kotu. Być może któremuś z Azylu.
alusiaa pisze:To jest wybór między komfortem rezydenta a być albo nie być bezdomnika.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Google Adsense [Bot], kasiek1510 i 1203 gości