witam, jako, że nasz Murzyn jest potencjalnym beneficjentem funduszu immunologicznego pozwolę sobie odnieść się do pewnego "uprzejmego donosu"
(to zapewne ciągle ta sama wredota, o której już nie da się myśleć bez obrzydzenia), że kot jest zrezygnowany, smutny, że cierpi, że nie wygląda na leczonego czy jakoś tak, że to "dojna krowa " funduszu do wyciągania kasy, że tylko ładne i puchate obchodzą AFN przypominam, że Murzyn jest 13-letnim, bezzębnym i zaropiałym staruszkiem, wziętym z działek i siedzącym od 3 m-cy w lecznicy, kóry miał robiona tomografię komputerową głowy, liczne badania w tym histopatologiczne,rtg, trepanację zatok itp więc nie bardzo pasuje do obrazu, że tylko ładne, puchate, aha i medialne, są podmiotem naszej opieki. No i zapraszam do zapoznania się z pozostałymi 76 podopiecznymi, każdy kropka w kropkę "medialny i puchaty"

Dlatego taki tekst jest po pierwsze zupełnie pozbawiony sensu (z tym, że nauczyłam się, że od niektórych nie należy wymagać logicznego myślenia, bo nie są do tego zdolni) a po drugie, że jest to kolejna wredna insynuacja
(którymi ktoś się pożywia i niezbędne są mu jak tlen, trzeba pamiętać, że własną podłością jest się łatwo udławić).Do tej pory na Murzyna wpłynęło 1410 zł, z tego zapłaciliśmy 800 zł w lecznicy na Śląsku za tomografię a teraz mamy dostać rachunek za CAŁY 3-miesięczny pobyt, leczenie, badania i zabieg operacyjny więc pewnie łączny koszt spokojnie przekroczy 2 tys zł. Jak na "dojną krowę" to Murzyn jest mało skuteczny ... Zamiast pisać tchórzliwe donosy (ludzie odważni zwracają się do potencjalnego winnego wprost) i, jak rozumiem, mając koncepcje co należy zrobić z Murzynem kiedy weci rozkładają ręce jednocześnie nie dając gwarancji, że nie zarazi innych kotów, zapraszam na wątek i podzielenie się cennymi informacjami lub nawet przejęcie kota do dalszej opieki, zwłaszcza skoro można się tak na nim "obłowić".
My mamy możliwość wypuścić go niewyleczonego na działki lub opłacać pobyt w lecznicy, gdzie ma opiekę lekarską, jest ciepło i dają regularnie jeść a dr Agnieszka nie chce go z rąk wypuszczać, bo jest jej pieszczoszkiem i trzęsie się nad nim jak nad jajkiem.
Dlatego też bardzo dziękujemy za chęć wsparcia ale rezygnujemy na rzecz innego potrzebującego aby nie było, że żerujemy jeszcze na innych bidusiach.
pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Szwed
V-ce prezes fundacji AFN