A to ciekawe... bo Kajtek też ostatnio się rozbrykał trochę... nie łączyłam tego z ulgą zębową, ale może faktycznie? To był taki leniuch - leżał, drzemał, a jak wstawał, to albo jeść, albo do kuwety, albo żeby zmienić miejsce do wylegiwania się. Nie było w tym żadnych oznak osowienia, niezadowolenia, zmęczenia, ot leniwie się przeciągał to tu, to tam, a najchętniej na kolanach, więc uznałam, że tak ma i już. Nie mniej od jakiegoś czasu, może tygodnia, może dwóch, wygląda na to, że przypomniał sobie, że jest zwierzem łownym

- zaczął polować na prześcieradło przy ścieleniu łóżka i czasem na nogi leżące pod kołdrą - na szczęście tylko z wierzchu i bez pazurów, jedynie skoki. I ze trzy noce już były takie bardziej imprezowe

Ostatnio często mnie nie ma w domu, więc teraz raczej noc wykorzystuje, żeby się maksymalnie wyprzytulać. Potrafi całą noc się wtulać w moje ramię i szyję. Jak się przebudzi, to pilnuje, żeby się jeszcze jak najbardziej przysunąć, w międzyczasie dotknąć noskiem, albo strzelić baranka. Ja nieprzytomna otwieram oko, głaskam jego główkę i przysuwam ciałko do siebie i znów zasypiamy
Jeśli chodzi o głodówkę przed zabiegiem, to był bardzo grzeczny. Owszem, nasłuchałam się pretensji o głodzenie i brak zrozumienia kocich potrzeb, ale na gadaniu i prowadzeniu do pustej miseczki się skończyło. Nie to co, z niejaką Rudolfiną, która na mnie skakała, wbijała pazury w łydki i przejść przez kuchnię nie pozwalała z głodu
