Wróciliśmy
musiałam zamówić taryfę bo Kaj nie był w stanie się ruszyć... w taxi skomlał
musieliśmy trochę poczekac w poczekalni (leżał mi na kolanach) za nami ustawiła sie
kocia kolejka
(jedno m-czne maleństwo złapane na środku Krakowskiego Przedmieścia
mężczyzna który kociątko łapał staiwrdził ze był już gotów sam rzucac się na samochody by kociątko pod koła nie wpadło
; drugi koci młodzian - któregoś razu znaleziony na spacerze
)
Kaj zdawał sie troche rozweselić kiedy wyczuł "kolegów"
ból najpewniej spowodowany tym uszkodzeniem, które wyszło na zdjęciu (wszystko by sie zgadzało - usztywnianie szyi, kłopoty z przednimi łapami - chodzenie i wstawanie)
leczenie niezbyt optymistyczne

(na razie jeszcze konstltacja z dr M., bo to nie on nas dziś przyjmował, jutro mam przyjechać)
Kaj musi mieć ograniczony max ruch... możliwe że spędzi 6-8? tyg w klatce

wypuszczany
tylko na siusiu
(zapłacze sie chyba na smierć
jak ja mam nie tykać go, nie wygniatać, nie ściskać, nie tarmosić prawie przez 2 mies
)
i najgorsze... "0" (zero!) środków przeciwbólowych
musi boleć, by się nie ruszał
tyle
.
trzeba przecierpieć
co do serca
no jest powiększone
dziś osłuchowo arytmia (oddechowa?) - czyli był tak przerażony (nie wiem czemu było bardzo miło

) że serducho pykało jak nienormalne
można ryzykować EKG ale też nie wiadomo czy przy takim stresie będzie miarodajne...
Marciu Kaj apetyt ma... on po prostu jeść nie moze
jak mu podtykam kawałeczki mięska to wysunie języczek i zliże
jak zasmakuje to nawet wstanie i z miseczki zje (tak jak na filmiku), ale jak zaboli to ...

ucieka i nawet nie chce spojrzeć na jedzenie
a za każdym takim podejściem zjada malutko
(teraz dostaje samo mieso bez ryżu, by posiłek był tresciwszy)
zobaczymy jak to bedzie...
na razie leży w łazience, skubnął pare kęsów
bardzo dziękuję Wam za kciuki
oby tylko było dobrze
