Ile wiesci.... Rysiu, te kobiety na prawde chca placic na kociaki...plakaly okropnie...

powiedzialy ze beda odwiedzac Amaretta i Kitty( Kika- tak ja nazywali w poprzednim "domu"

), wtedy powiem im zeby napisaly maila

a raczej powiem Asi zeby im powiedziala...ja sie tak okropnie w sobote sparzylam ze chodzic nie potrafie

na palcach u nogi...

przez najblizszy tydzien(moze 2? 3? ) mam CK z glowy
Wlasnie dzwonila do mnie Asia...Amaretta nie ma! Szuka go 2 godziny i nic! ciekawe gdzie sie ukryl...eh...
Skad ja znam "problem" mycia Niveowskiej doopki po wyjsciu z kuwety ?

to malenstwo ma na prawde talent do wchodzenia we wlasne koopale... Mirus, zeby nie byl gorszy, postanowil, ze skoro przy Nivei mamy tyle roboty to i nim sie zajmiemy... wchodzi do kuwety...wysika sie, po czym pieknie wywala w przednich lapkach caly zwirek...jak dzis zeszlam na dol to czulam sie jak na piaszczystej plazy, na ktorej piasek niemolisiernie wbija sie w pecherze poparzonych palcow... Melisa natomiast baaaaaaaardzo przejela sie rola matki...chyba za bardzo...nie pojdzie spac puki nie ulozy dzieci do snu...nie ma mowy, zeby ich nie polizala na dobranoc

nad ranem ok. 4:00 Mirus wyspiewuje arie operowe... miaaaaaauuuuuuuczy jakby go zywcem ze skory obdzierali... po 2 godzinach ciezkiej nauki spiewu kladzie sie spac... ale nie ma sie z czego cieszyc...tak szybko regeneruje sily, ze 6:10 Mirek spiewa...masakra...ja tylko rano slysze :"Marcelina! Ucisz tego kota!

"Melisa slyszac arie Mirka, nie moze pokazac ze jest gorsza...to sie dolacza...

na szczescie Nivea- Istny aniol jesli chodzi o miauczenie, spiewanie, lamentowanie, jedzenie, zachowanie...no ANIOL i tyle

jest najspokojniejsza...o ile jej "rodzina" w oborty nie wezmie

wtedy gonia sie, bija, drapia i...liza
To chyba tyle
I teraz wszystkie padly i spia....nie mozna tak w nocy ?:(