Chodziło o to (wołanie "Nie, nie wolno, zły pies" i klaps), żeby przestał sikać. Bo jak nie będzie miał sygnału zwrotnego, że takie zachowanie mi się nie podoba, to będzie jak na początku - spacer dla przyjemności a sikanie i kupa w domu. A sorry - nie piszę się na takie jazdy. To nie jest pies, którego miałam całe życie, przez co wiem, że normalnie sikałby na dworze, tylko mu się zapomniało - to prawdopodobnie pies, który był na łańcuchu nim trafił do schroniska a potem do mnie. I zwykle on "ogarnia" mniej-więcej sytuację, tylko potrzebuje przypominania po wielokroć, że siku i kupa to na zewnątrz a nie w domu. Jest leczony na demencję, więc ile się da to w tym kierunku robię. I przypominam, że Toperek niedosłyszy, niedowidzi, z węchem tak sobie a i dotyk jakby przytłumiony. No i nie leję pasem/smyczą, nie kopię, nie biję - po prostu w jedyny możliwy sposób (głos i dotyk) przekazuję informację, że takie zachowanie nie jest OK.
I zawsze go można adoptować i ustawić takie zasady jak się chce

- bo u mnie jest tylko na DT. Choć mam świadomość, że to raczej dożywotnie DT i że za jakiś czas rzeczywiście może na tyle podupaść na zdrowiu, że będzie się załatwiał z założenia w domu lub w ogóle pod siebie. Ale póki nie jest to konieczne - walczymy o załatwianie się na dworze.