ona im się dawała głaskać, ale mnie nie
niby jest oswojona, ale taka z charakterem
nie macie pojęcia jak oni się wynosili co ja z tymi ludżmi przeszłam, chciałam pożyczyć transporterek, żeby ją zabrali, to mnie facet wyklnął że nie chce tych naszych "pudełek", że jak kot rano wejdzie do budy, to ją zamkną i biorą, a jak nie to nie
tam jest jeden spoko ochroniarz i jeden wredny, nigdy nie ma gwarancji, że sytuacja się nie powtórzy i kot znowu zostanie na lodzie - jak mówi Joma
a jeszcze tam na nowej budowie są dwa duże psy spuszczane na noc, i gdzie tu kot i to jeszcze na nowym terenie

turaj przynajmniej jest u siebie, zna teren, myślałam, żeby jej budkę na zimę dać, można ją schować za drzewami