Kochani
Jak obiecałam – słówko na Nowy Rok, w imieniu swoim i pewnie Zarząd się nie obrazi – w imieniu Zarządu.
Parę zdań podsumowania 2010 roku. Był on przełomowy pod wieloma względami, „Nadzieja na Dom” zmieniła nie tylko lokal, ale przekształciła się w formalne stowarzyszenie. Nie był to proces łatwy, dla niektórych bolesny, gdyż grupę nieformalnie działających pasjonatów trzeba było ubrać w procedury, statuty, regulaminy. Ten konieczny krok udało nam zrobić by dalej iść do przodu.
Kolejnym ważnym wydarzeniem było wprowadzenie wolontariatu w schronisku do bezdomnych zwierząt w Sosnowcu. Formalnie umowa podpisana jest z Fundacją SOS dla Zwierząt jednak, między innymi, dzięki naszym naciskom, petycjom do niej doszło. Nasi wolontariusze opiekują się w schronisku kotami. Wyremontowaliśmy obie kociarnie, doprowadziliśmy do zatrudnienia pracownika do kotów, utworzyliśmy szpitalik, zdrową kwarantannę i pomieszczenie adopcji przyjazne kotom. Kupiliśmy klatki, zapewniamy dyżury, dodatkową opiekę weterynaryjną, wprowadzone zostały szczepienia dla kotów. Oczywiście to wszystko było możliwe dzięki zaangażowaniu SOS i wspólnej przemyślanej strategii.
Kolejnym ważnym wydarzeniem było przedstawienie Urzędowi Miasta planu walki z bezdomnością kotów w Sosnowcu. Czekamy na dalsze decyzje, na konkrety, ale jesteśmy, my „Nadzieja na Dom” traktowani jak partnerzy do dyskusji a nie jak intruzi. Naszym celem jest rozpoczęcie bezpłatnych sterylizacji/kastracji kotów w 2011 roku.
Rozpoczęliśmy, (wprawdzie nieśmiało, ale chciałabym to rozwijać) „produkcję” kocich budek, może w przyszłości zapewnimy więcej budek potrzebującym bezdomnym.
Jesteśmy dumni z naszej nowej siedziby, mamy ładne, widne pomieszczenia, możemy separować koty zdrowe od chorych, choć nie ukrywam, że marzy mi się odrębne miejsce na szpitalik, rozdzielone od kwarantanny. Leczymy, sterylizujemy/kastrujemy i znajdujemy domy dla naszych podopiecznych.
Chrzest bojowy czeka nas na wiosnę, kiedy zacznie się koci wysyp – od maluszków do dużych, potrzebujących pomocy.
To wszystko było możliwe dzięki Waszemu zaangażowaniu. Ważna jest każda osoba, która swoją pracą, zaangażowaniem przyczyniała się do tego.
Tak, jest to praca, za którą nie pobieramy wynagrodzenia, ale która przynosi mnóstwo satysfakcji, kiedy widzimy szczęśliwe zakończenia smutnych kocich historii.
I tak dziękuję:
naszym dyżurnym, którzy karmią, sprzątają, podają leki i myziają jak wystarczy czasu – Marze S, Alienor, Dorotce, Gosi, Martynie, Martynie P, Beatce, Bogusi i Asi, Bonie44, Monice, Teresie
naszym bazarkowiczom, którzy tak dzielnie walczą o każdy grosz dla kotów, opróżniając swoje spiżarnie, szkatułki z biżuterią czy szafy – Iwecie, Dorotce, Madziuli, Beatce,
Teresie, Gosi, Beatce, pani Ewie S. za załatwianie spraw formalno – ksiegowo - prawnych
Marcie za zdjęcia, adopcje i pomoc w schronisku
Martynie P za ogłoszenia
Basi za zaangażowanie i adopcje, życząc jednocześnie sukcesów w Kociej Przystani
Pawłowi za pomoc w remontach i budowie boksów w Chatce i w schronisku
Darczyńcom, Domkom Tymczasowym – Wiesiowi, Jadzi, Majencji, Bogusi i Asi, Bonie i wielu, wielu innym
Całkowi i Gosi za stronę i wsparcie duchowe
Pani Kasi ze Szkoły Podst. 42 za wspieranie nas i za wspaniałe budki
A na koniec mojemu mężowi, który (przepraszam za prywatę) robi miliony kilometrów do i od weterynarzy, od i do Kociej Chatki czy schroniska, który potrafi w środku nocy jechać na drugi koniec Polski z kotem do adopcji wiedząc, ze czeka go tam dobry domek. Który wstaje o 6 rano w każda sobotę i pędzi na dyżur do schroniska i nie narzeka
Na pewno nie wymieniłam wszystkich osób i tego co dodatkowo robią, bo przecież dyżurni z Chatki prowadzą domki tymczasowe, dyżury w schronie i inne rzeczy jednocześnie.
Chciałabym podziękować też naszym weterynarzom, którzy nam pomagają, traktując ulgowo finansowo, czasem po godzinach, pozwolicie, że wymienię:
Doktora Michała Skolika i pracujące u niego Panie Agnieszkę, Anię i Karolinę
Doktor Ewelinę Pałys
Doktor Monikę Zawolik z Almevet
Doktor Edytę Hylę i Karinę Nowak z Lupusa
Specjalne podziękowania dla „naszej” wetki Moniki.
Jeśli o kimś zapomniałam proszę wybaczcie i dopiszcie
Na koniec dziękuję naszym Rodzinom, które nie zawsze podzielając naszą pasję, wybaczają nasze nieobecności ciałem czy duchem, sierść na ubraniach i zmęczenie

.