I jeszcze pozwólcie na odrobinę prywaty - chciałam bardzo, bardzo bardzo podziękować wszystkim z puchatkowa i nie tylko, którzy pomogli w sfinansowaniu leczenia Daisy..
I tym, którzy ofiarowali leki i wszystko co potrzebne do ratowania koteńki z pp..
Dzięki Wam i dzięki wspaniałym wetom Daisy z tego wyszła..
Tylko nie na długo..
Wczoraj nagle mi odeszła..
Zadławiła się czopem ropnej wydzieliny, który utkwił jej w gardle..

nie zdążyłam do weta..

Już była zdrowa, już wszystko się normowało, zaczęła ślicznie jeść, kuwetkować, futerko zaczynało nieśmiało błyszczeć..
I nagle..

To nie tak miało być..
