Kicia już po badaniu krwi; w końcu trafiliśmy do małej kliniki w Gdyni; wetka stwierdziła przez telefon, że wyniki są jak u trzy letniego kota, czyli wszystkie markery w jak najlepszym porządku - z jednym nerkowym jest trochę gorzej, podniesiony o kilka dziesiątych, czyli drobniutko - marker odpowiedzialny za mocznik; wetka stwierdziła, że prawdopodobnie przez niejedzenie i nie oddawanie moczu, bo skorelowany z tym marker wątroby (????) wyszedł perfekcyjnie; generalnie nie należy się martwić i za tydzień powtórzyć ten jeden marker;
ale jesteśmy przerażeni bo jak stwierdziła, mogą to być zmiany na tle zwyrodnieniowym; jutro z rana jadę do swojej kliniki po ostatnie rentgeny Kici - jamy brzusznej - tu powinno być widać kręgosłup (ale z drugiej strony, mój wet zauważyłby, że coś jest nie tak), i ponownie do przejrzenia RTG łapki (tu jak pisałam też było w porządku, ale sprawdzić jeszcze raz warto); jak nic nie będzie widać to być może zrobimy kolejny - jestesmy juz umówione; a we wtorek wraca mój wet i po raz kolejny skonsultuję;
jurto wkleję wyniki markerów;
poza tym kicia dostała glukozę - trzy strzykawki - podskórnie; po powrocie rzuciła się na jedzenie, ale nadal jest trochę osowiała i obrażona na nas; ona zawsze strasznie protestuje, a wszelkie badania, których miała dużo w swoim życiu wywołują potężny stres (nawet prosty rentgen, czy usg); do pobrania krwi udało nam się cudem po prostu ją przytrzymać, zwykle pomagają technicy
czy wcześniej nic się nie działo, jakieś minimalne zmiany w chodzeniu?
no właśnie nie, przed wczoraj jeszcze ganiała za Skrzypkiem i wskakiwała po mizianki; nie mogła znikąd spaść - zauważylibyśmy to, siedzimy wszyscy w jednym pokoju, my pracujemy przy kompach a koty wokół nas są bez przerwy, a na półki z książkami jako jedyna nie włazi; w kwietniu była ta sytuacja z przednią łapką, ale na RTG nic...
dziękuję Krystynko za kciuki

, tak strasznie się martwimy