Pieczarka pisze:Tak dużo zrobiłaś.
Tym razem zrobiłam więcej.
Na transfuzję byłam umówiona na jutro. Bałam się jednak, że Lucius do jutra nie dotrwa, a i tak musiałam podjechać gdzieś na wymianę, wenflonu. Zapakowałam Luciusa i Novą i podjechałam do największej toruńskiej kliniki.
A tam - ODMÓWIONO mi transfuzji.
Bo?
Bo za duże ryzyko, bo trzeba z jarzmowej do jarzmowej, bo z banku krwi to trzeba czekać dwa dni. I tym podobne dyrdymały.
Poprosiłam o nowy wenflon. I zadzwoniłam do kogo innego. Zaprzyjaźniona lecznica Salus nie odmówiła. Odbyło się bez ceregieli. Novej nie trzeba było znieczulać - jest cudownym dawcą. Dała sobie utoczyć 10ml z łapy. Była przekochana, nie rwała się, nie skarżyła.
Lucius nieco odżył. Jest jeszcze bardzo odwodniony i słaby. Jeszcze wymiotuje. Jeszcze nie możemy odtrąbić zwycięstwa.
Ale teraz wiem, że zrobiłam naprawdę wszystko.
Żeby tylko się udało.