meggi 2 pisze:Annskr , czy przesłane Fellisimo, dało jakis rezultat w leczeniu koteczki?
Zdecydowanie tak. Dawałam przez parę tygodni tygodni, potem przestałam, bo zaczął się mi ostry młym i nieco się pogubiłam, i prawie natychmiast kotka zaczęła gorzej chodzić.
Więc daję znów, ciągle, prócz tego staram się jej, w miarę możliwosci czasowych trochę masować i rozciągać te nóżki, zginać w stawach.
Zdarza się, że nawet podbiegnie, umie wejść na kanapę, na łóżko nie, za wysokie - ale schodzi nie przewracajac się.
I teraz zdecydowanie gorsza wiadomość - to nie te czarno-biale kociaki p.Ela-karmicielka widziała kilka dni temu na działkach - te zostały podrzucone wczorajszej nocy, rano złapane.
Wieczorkiem, jak jechałam do lecznicy obejrzeć maluszki i uprosić o przechowanie, zadzwoniła p.Ela - te szaraczki, jeszcze mniejsze, są na działkach. Prawie się popłakałam z bezsilności...
Kim trzeba być, jakim podlecem bez wyobraźni, żeby w październiku, na takie zimno, wywalać na dwór malutkie kociaczki...
Maluszki w lecznicy straszliwie zapchlone i zaświerzbione, wygłodzone, milutkie, przytulaste i śliczne - chłopak i dziewczynka. Przez kilka dni będą obserwowane - czy jakieś tfu, tfu, choróbsko nie wylezie. Chyba trzymiesięczne
Zdjecia wkleję w wolnej chwili.
A dwa niespełna dwumiesięczne szaraczki nadal marnieją na działkach - nie chce ktoś maluszków? Choć na kilka tygodni...