Primo - Pratchett (znaczy cykl świata Dysku) to nie sf, tylko fantasy.
Secundo - bardzo inteligentne i dowcipne piszące o różnych zjawiskach politycznych/społecznych/kulturalnych etc. I tych historycznych i współczesnych. Po przeczytaniu kilku jego książek żałowałabyś, że nie możesz głosować na Vetinariego (nawet jeśli potem liczyłby się przede wszystkim jego głos), że spokoju nie strzeże Vimes i kapitan Marchewa, a Moist von Lipwig nie zarządza finansami Polski.
Gdybyś się decydowała na próbę, to polecam zacząć od "Straż,straż". Jeśli przejdziesz się po necie, w większości miejsc znajdziesz wspomnienia po Pratchecie, wyrazy żalu po jego śmierci a nawet petycję do Śmierci o oddanie Terrego (ale alzheimera może sobie zatrzymać, a w bonusie chętnie dorzucimy kilku "artystów" jak Justin Biber czy panna Mintaj

) - takiego poruszenia nie wywołałaby śmierć kogoś, kto nie poruszyłby bardzo mocno serc tak wielu ludzi. I mam wrażenie, że częścią uroku Pratcheta była jego ogromna prawość i poczucie sprawiedliwości, jasno widoczne na kartach jego książek. Oraz miłość do ludzi i zwierząt, mimo dostrzegania licznych wad tych pierwszych.

To wiedźma, niania Ogg ze swoim kotem czarownicy - Greebo. Gwarantuję, że pokochałabyś tę dwójkę
