» Wto gru 04, 2012 22:53
Re: Nim6..Kluseczka po operacji-UDAŁO się!:)Pati w DT, Bolek
Trzymamy mocno kciuki za Patinka - oby wszystko poszło jak najlepiej!
Za Malwinkę - oby domek się ziścił!
Za Bolusia - oby domek Cię w końcu wypatrzył!
W sobotę Maluch miał zdjęcie szwów – okazało, że sama zdołała już rozbroić większość z nich. Nie wiem nawet jak to się stało – kubrak zdejmowałam jej tylko na kilka minut do prania a i wtedy nie interesowała się za bardzo raną. W każdym razie wszystko jest idealnie zagojone, nie ma nawet jakiegoś większego zgrubienia ani przebarwienia. Biedne łyse boczki, wygolone do operacji powoli porastają futerkiem. Maluszek zajada z apetytem, buszuje, bobruje i cieszy wolnością od kubraka. Wynalazła sobie nowy sport – boksowanie w piórka przyczepione do elastycznej wędki. Potrafi usiąść na tylnych łapkach i boksować jak bokser – najpierw seria pacnięć prawą łapą, potem lewą, potem prawą…a na koniec morderczy dla piórek uścisk kociej paszczęki. Kluseczka na pewno się nie nudzi. Wydaje się, że czuje się już naprawdę dobrze. Normalnie pije, załatwia w kuwecie co trzeba. Czasem jeszcze zdarza jej się zrobić smoliście czarnego kupala, ale niestety to taki objaw towarzyszący chorobom wątroby.
Martwi mnie jedynie stan jej skóry. Pojawiają się przy linii grzbietu i pod szyją strupki- ale takie już poprzerastane włoskami i wydają się swędzieć. Podobnie skóra na uszach – wydawało się, że zmiany grzybicze są zaleczone i wszystko ładnie porosło futrem a dziś patrzę a prawe ucho podrapane do krwi (na zewnątrz i w środku) a skóra na nim łuszczy się jak gdyby „płatkami”. Ale nie wydaje się by to jej strasznie dokuczało, bo ucho nie jest jakoś strasznie poharatane. W piątek kontrola u dr Jagielskiego więc zapytam także i o to. Wydaje mi się, że te zmiany mogły pojawić się bardziej za przyczyną nie do końca sprawnej wątroby a nie np.z powodu grzybicy. Niestety wątroba rzutuje też i na skórę i sierść.
Najbardziej cieszy mnie fakt, że Kluseczka ufa mi i chyba zaczyna doceniać moje towarzystwo (czy w ogóle towarzystwo człowieka). Wczoraj przyszła do mnie do łóżka. Najpierw szukała sobie miejsca na kołdrze u mojego boku, ale ostatecznie bezceremonialnie weszła mi na brzuch i w miarę wygodnie się umościła. Zaczęłam ją głaskać. Delikatnie masowałam uszka, gładziłam plecy i łaskotałam pod brodą. Maluch cały czas intensywnie patrzył mi w oczy zza przymkniętych powiek. Jej mruczenie wypełniało cały pokój, ona sama od niego wręcz wibrowała. Jej oczy emanowały pięknym świetlistym zielono-złotym blaskiem w bladej poświacie księżyca. Ja szeptałam do niej zaklęcia mające pomóc jej wyzdrowieć a ona mruczeniem opowiadała mi swoje własne historie…może były to opowieści na dobranoc….?może były to….? Leżałyśmy i patrzyłyśmy na siebie. Wtedy Maluch włożył swoją łapkę w moją dłoń – pomyślałam, że to zabawne i wyglądamy jak para w tańcu. Dla porządku położyłam jej druga dłoń na plecach i opowiadałam jak pięknie wygląda. Wreszcie zmęczenie zrobiło swoje i na strzepie księżyca zaglądającego przez okno pożeglowałyśmy w sen…Ręka w łapkę.
Czytający to mogą pomyśleć, że mam coś nierówno pod sufitem – ale niestety taki los kociary. Poza tym Maluszek jest naprawdę niezwykły – w taki magnetyczny i magiczny sposób.
Sie warten auf mich am Ende der Nacht...Don Vito - 25.10.2010r.; Helmucik - 05.10.2011r.; Stefan - 28.09.2012r.; Fryc Frycunio - 05.10.2015 r.....