AYO jakbym nie ważyła słów, to dostałabym banana dożywotnio na wszystkie moje i nie moje adresy IP...
To ja jestem, najszczęśliwsza... tyle.
No i zgodnie z wytycznymi z góry pracuję nad ozorem i grzecznie napisałam dziś.
Za grzecznie?
Wszystko rozchodzi się o to, że nie mam nawet majtek na jutro, bo WSZYSTKO mam zasikane przez koty, a WSZYSTKO mam zasikane przez koty, bo nie mam mebli, mieszkam w kartonowych pudłach (z zamiłowania... do dzisiaj) i na tych pudłach coś leżało, chociaż nie, na tych, co nie leżało, to nalały do środka jak sobie otworzyły. Otworzyły, liczba mnoga. Póki lała moja Kita co kitę odwala w stresie, to było wybaczone, bo lała w łazience, albo wszędzie gdzie spadł ręcznik, ale Rentgen poczuł się w obowiązku lać wszędzie, gdzie Kita dupsko posadzi, a dziewczynki poprawiają. Azor jako jedyny nie leje, on zapładniać chce wszystkie kobiety z Rentgenem włącznie...
Byłabym poprasowała pranie to już wyprane, ale żelazko zalały już dawno... cóż, żyć nie umierać...
A i ktoś mi na pralkę urok rzucił, jak gotuję pościel i ręczniki to wychodzą w kolorze sraki, bo rdza puszcza... (nie jest dobrze...)
Jest na miau jakaś czarna lista domków chętnych na koty? Bo kumpela dzwoniła dziś lekko roztrzęsiona i nie wiem gdzie to wsadzić, kumpela na miau nie egzystuje.
A teraz idę śladem matki mojej przeprowadzić coś jak umarcie.