Na 9 kotów w domu 8 chorych.
Moje siostrzyczki nadal w ciężkim stanie, w środę powtórne badanie krwi i to będzie wyrok dla Ciapy - albo wątroba ruszy do boju, albo nie, i wtedy....
Guzik - wciąż węzły powiększone, a to pokichuje, a to wymiotuje. Testy ujemne, teraz na zylexisie.
Szpilka - już ogłaszana, grzybek wyleczony, w sobotę przestała jeść. O 22 do Bandury - zapalenie gardła, przeciwzapalne. W niedzielę dr Vet, antybiotyk, dostaje conva, sama zlizuje ze spodeczka. Dziś powrót do Łukucia, antybiotyk. Na szczęście zaczęła jeść.
Dwa z czwórki trąbek przestały jeść w sobotę. Wymioty, mała biegunka. Całą czwórkę wieziemy do Bandury, diagnoza: niestrawność z powodu przekarmienia. Dostały coś przeciwwymiotnego, zalecenie: przegłodzić do popołudnia w niedzielę. Rano jednak kociaki mi się nie podobały, nagotowałam kurczaka, 2 jadły. Do dr Vet, diagnoza: jakaś wirusówka. Testów dziewczyna nie ma. Małe dostały kroplówki z glukozą, witaminy, antybiotyki. I conva. Dziś powrót do Łukucia, diagnoza taka sama: wirusówka, ale testów nie ma, będą jutro.
Trochę się boję.
Małe dostają conva, poję je też przy pomocy strzykawki. Dziewczynka, która pierwsza zachorowała, zaczyna sama jeść. Malutko, ale zawsze to jakiś postęp. Ale oczka dalej ma nieprzytomne.
Dwa dotychczas zdrowe przestały dziś wieczorem jeść.
Boję się o małe trąbki. To takie fajne, miłe kociaki
