Wreszcie mam chwilę czasu, żeby wrzucić obiecane obrazki

Bazyli wygląda na miśka, ale w rzeczywistości jest dzikim łowcą

Ostatnio upolował renifera

Takiego srebrnego, brokatowego, z choinki. Niestety, nie udało mi się zrobić zdjęcia; ja po prostu za nim nie nadążam! Walczył z reniferem długo, były groźne warkoty, przyczajki pod fotelem, wypady i czołganie pod dywanikiem. Szaleństwo

Teraz renifer znowu gdzieś przepadł, może znajdzie się na następne święta…
Bazyli jest zazdrosny o Kajtka (którego zwiemy Łabędziem lub Bogusiem, ale to pewnie jeszcze się zmieni) i czasem napada na niego znienacka. Trudno mi powiedzieć, na ile są to zaproszenia do zabawy, a a na ile chęć pokazania, kto tu był pierwszy i kto w związku z tym rządzi. W nocy słychać szaleńcze tupoty i gonitwy; zazwyczaj chcą się też bawić rano, kiedy właśnie wychodzimy do pracy. Łabędź jest spokojniejszy, chyba ze względu na wiek. Muszę stwierdzić, że wygląda już sporo lepiej, futerko zaczęło mu błyszczeć. Nie ma to jak porządne wygłaskanie!
Hmm, Don Pedro, szpieg z Krainy Deszczowców?

Caramba!

Oto Boguś, zwany też Jarosławem Boberkiem ze względu na kształt ogona. Spokojnie mógłby nim wiosłować

Nie wiem, czy stracił go w jakimś wypadku, czy taki się urodził. Ma poza tym, jak może widać na zdjęciu, imponujące kły… i chyba nic więcej w paszczy.
Nie udało mi się zrobić zdjęcia panów razem, bo występują tak w dwóch sytuacjach: albo spoczywają na mnie, albo poruszają się bardzo dynamicznie.
Boguś chyba był karmiony ludzkim jedzeniem, bo pcha się do talerza, włazi na stół, pije z kubka itd. Poza tym świetnie radzi sobie na schodach. Bazyli wchodzi już bardzo zgrabnie, ale w schodzeniu troszkę przeszkadza mu sztywność nóżki. Niemniej jednak schody nie są dla niego barierą. A kuwety stoją na najniższym poziomie, więc panowie mają sporo ruchu

Ewar, jeśli chciałabyś większe zdjęcia Bazylka, mogę Ci przesłać. Tutaj wrzuciłam nieduże, żeby szybko się wczytywały.