Nie daje mi spokoju łapa Lilu,tak szczerze to zaczęłam domyślać się własnej winy,że źle masuję/gimnastykuję,że nie tak jak trzeba,że coś...powinno być już nieźle,a nie jest.Żeby nie powiedzieć że jest gorzej,choć teoretycznie powinno już być z łapą ok.
Wybrałam się dziś na wizytę do rehabilitantki,Lilu była dokładnie obejrzana prze rehabilitanta i lekarza i wygląda na to że miałam rację(jedyną jak na razie).Jestem laikiem,nie widzę kota tak wiecie...całościowo,od wewnątrz,a lekarz tak.Najprawdopodobniej nie potrzebnie skupiłam się na miejscu zgięcia łapki,bo to nie to miejsce sprawia problem.Zgięcie jest tylko efektem problemu w innej partii(że tak określę)łapki.
Jeśli tylko rehabilitantka znajdzie czas(a bardzo teraz tego Lilu potrzeba)to będę mogła przynosić koteczkę raz dziennie na profesjonalną rehabilitację.
Czekam teraz niecierpliwie na wiadomość czy możemy jutro przyjść.
Myślę że Lilu,a raczej jej łapka,jest teraz na jakiejś granicy,że teraz decyduje się w którą stronę pójdziemy dalej,czy w stronę sprawności,czy w stronę nauki radzenia sobie z trzema łapami.
Oby udało się z tą rehabilitacją.Oby!