Dyktatura pisze:Poznając p. Halinę trafiłam do niej do domu i się przeraziłam. Włosy stanęły mi dęba i myślałam ze zwymiotuję.
Wtedy podjęłam decyzję, że należy pomóc mieszkańcom tego mieszkania. Zaczęłam robić ogłoszenia o kotach do adopcji, tym które były chore pomogłam wspólnie z innymi forumowiczami leczyć. Inni forumowicze słali żwirki i karmę dla azylu - fakt na moją prośbę. Aczkolwiek też pomagali.
Kiedy wyszedł temat odbierania kotów wyremontowałam mieszkanie z pomocą innych osób. Remont przypłaciłam zdrowiem i solidnym kopniakiem w dupsko ze strony co poniektórych osób, które to właśnie pod pretekstem pomocy kotom z "azylu", zgłaszały fakt przepełnionego mieszkania do straży miejskiej. Okazuje się bowiem, że sąsiadom wcale to nie przeszkadzało.
Przestałam ogłaszać, przestałam pomagać. Zostawiłam pomoc tym którzy ot tak zaczęli obrzucać mnie błotem. Efekt tego widać.
Sytuacja z zabraniem 25 kotów, nie była zgłoszona przez sąsiadów, była podyktowana apodyktyczną chęcią zemsty prezes TOZ, że p. Halinka odeszła z tej bardzo krzywdzącej zwierzęta organizacji (tu można mnożyć przykłady, na znęcanie się nad zwierzętami).
Oczywiście kotom przebywającym w schronisku pomogę. Tym młodszym znaleźć DS-y a tym chorym i starym wrócić do opiekunki.
Chciałam tez ustosunkować się do zbieractwa. Możliwe, że we wczesnej fazie p. Halina wykazywała tendencje do zbieractwa ale w pewnym momencie się zreflektowała i dlatego te ok. 30 kotów które dokarmia na osiedlu nie jest u niej w domu. 99% kotów przez nią dokarmianych jest wysterylizowana i kiedy dzieje mu się krzywda wieziona do weterynarza.
Koty w "azylu" koty po przejściach, często zgarniane z ulicy ledwo żywe, więc zanim nazwiecie kogoś zbieraczem to radze się zastanowić.
Teraz wiem tylko jedno człowiekowi który mnie opluł jak wyciągnęłam do niego rękę nie pomogę, ale kotom które pokochałam TAK.
Przepraszam, ty twíerdzisz w dalszym ciągu, że to NIE JEST zbieractwo?
