Tak po pierwsze - nikt nie wciskał szprotix kota na siłę!
Wysłałam jej maila ze zdjęciami, ponieważ Torina spełniała wszystkie, wymagane wymogi - była już zdrowa, miała ujemne testy, z psem poszło jej bardzo dobrze. Odpowiedziałam szczerze na każde jej pytanie. Sama napisałam też do Niteczki, jak ocenia ten domek. Nie chciałam bowiem oddać kota w złe ręce.
22.12 - Przywiozłam Torina pod wskazany adres, i nic nie wzbudziło moich wątliwości. Kotka początkowo zaszyła się za łóżkiem, ale na mój widok natychmiast z niego wyszła. Zwiedziła mieszkanko, olała psa który ją obwąchiwał, zjadła trochę suchej karmy, pomiziała się ze mną i z dzieckiem, nastawiała tyłeczek do głaskania i potarzała się po dywanie. Zwróciłam tylko uwagę na żwirek (grube, drewniane kawałki), ja swoim nie kupuje takiego piasku, bo im nie odpowiada. Poleciłam zmianę na benka lub CBE+ (który regularnie kupuję) i postawienie kuwety w ciut spokojniejsze miejsce (przedpokoju nie można akurat zaliczyć do rzędu cichych pomieszczeń) U mnie Torina korzystała z kuwety wypełnionej gazetami, choć widziałam ją też w kuwecie kotów. Kiedyś owszem, zdarzało jej się nie załatwiać do kuwety (stres związany z kotami lub chorobą) długo z tym walczyłam i w końcu się udało. Przecież inaczej nie robiła bym jej nowej partii ogłoszeń! jak Torina chorowała i była kotem typowo "nieadopcyjnym", przestałam odnawiać jej ogłoszenia, a skupiłam się na "reklamie" Felusi i Wrocławiaków (jestem wolontariuszką we Wrocławskim schronisku) najpierw wziełam sobie za cel, wyleczenie Toriny!
Kotka pojechała z pełną dokumentacją! spędziłam w Chorzowie bite 2,5 godziny - tłumaczyłam, doradzałam, opowiadałam co koteczka lubi, a czego unikać.
23.12 - Zadzwoniłam z pytaniem o koteczkę i usłyszałam że jest agresywna, rzuca się na psa, który nie może wejść do kuchni, do misek, dziecko też zostało podrapane, etc, etc. Powiedziałam żeby dać koteczce trochę czasu, bo nie mineły nawet 24 h od momentu przyjazdu. Ale kiedy po dwóch godzinach otrzymałam rozpaczliwy telefon, już wiedziałam że coś jest nie tak... Założyłam wątek z prośbą o pomoc. Obiecałam zabrać kota po świętach. Doradziłam leki żeby kotka i domownicy spokojnie i bezstresowo spędzili święta!!! czyli do momentu mojego przyjazdu! naprawdę, tak ciężko to zrozumieć? gbybym mogła, to zaraz bym po nią przyjechała. Bo przez telefon zrozumiałam, że sytuacja jest wręcz dramatyczna!
Zarzucono mi kłamstwo - że ogłoszenie zostało dodane zaraz po adopcji Toriny, co jest bzdurą. Bo ogłoszenie umieściłam dokładnie 20.12.
gg pisze:[..]Ogłoszenie w gratce ukazało się jak sprawdziłam dzień po tym jak Pani do mnie napisała.......[..]
http://ale.gratka.pl/ogloszenie/1027252 ... szuka.html
No i na tyle znam Torinę (a była u mnie pół roku) że wiem że Ona nigdy sama z siebie nie zaatakuje! to raczej moje Fela taka jest (do stosunku do kotów). Torina woli uciec niż wysunąć pazury. Za dobrze ją znam.