Oj, nie kłócimy się, bo będę bić po łapkach (jak zawsze grozi Ula)
Więc tak - brygada łapiąca dostarcza nam codziennie rozrywki w postaci gimnastyki umysłowej gdzie toto upchnąć. ALe super że są, bo nie każdy kotek przyjdzie na "kici kici" (a tak mysleli dziś panowie z Eko-patrolu"

)
Po kolei -
syfki niebieskie (całkiem nie- syfkowe) pojechały do pani Jagody, która ma u siebie pozostałości Ufków i kotkę Sówkę.
Dziś natomiast wzbogaciła się jeszcze o mamę błękitków. Ma więc oprócz swoich 2 dorosłe kotki i 3 (z 4) błękitków.
Monia3a- starałam się być subtelna

Pakiet zasmarkańców pojechał do Bakterii do suszarni. Ale to kićki wymagające sporo pracy - oczki paskudne. Dziś więc pojechałam po nie, zawiozłam do lecznicy skąd odebrała je Czarnulka. Ma więc u siebie 4 Kraszewianki + Pumkę + w Zasmarkańce (muszę popracować chyba nad bardziej marketingową nazwą?) kociaki zaflukane, zwłaszcza jeden...
Takie bidne:

Dziś natomiast zadzwoniła dziewczyna, że kot bez oka i mocno kulejący leży na Piłsudskiego.Wczoraj próbowała go złapać do transporetra. Ale jako że kot nie zainteresowany jedzeniem to jej się nie udało - do klatki łapki pewnie też by nie wszedł. Podałam jej tel do Eko Patrolu (bo ponoć mamy u nas pogotowie weterynaryjne a z opisu wnioskowałam, że kot powypadkowy). I co? Panowie przyjechali z gołymi rękoma. Zakiciali nawet

A kot szarpnął się i ostatkiem sił zwiał... Ta...
Po południu przejeżdżałam, obejrzalam okolicę ale nie znalazłam.
Po 15 poszła Kassja - kot wrócił pod balkon pod którym znalazła go dziewczyna. Nie licząc na Eko Patrol Bogusia zarzuciła na niego narzutę i spakowała do klatki na papugę. Następnie zadzwoniły do Eko Patrolu - dwóch rosłych panów przyjechało, pokiwało z uznaniem głowami i kota zabrało.
nie ma to jak podejście profesjonalne
Dzwoniłam właśnie do Canwetu - kot jest na obserwacji...