Druga wizyta u wet zaliczona.
Wstępnie należy powiedzieć, że jest lepiej, bo przynajmniej nie ma gorączki, a reakcja Ryana na badania nie była tak gwałtowna jak wczoraj.
Siuśki lepsze - duże, żadnych "kapek", a przede wszystkim do kuwety! I sam Ryan też bardziej żywy i towarzyski
Mały minus - nie ma koopczanda

, ale podobno nie należy się tym przejmować, bo po wczorajszych lekarstwach kot mógł tak zareagować.
Tak więc, kciuki trzymamy dalej
Drobniutki Ryanek leżakuje teraz spokojnie na łóżku
Śpi jak suseł
Wczoraj przez 7 godzin był zamknięty w pokoiku obok, żeby mógł dojść do siebie i żeby można byo skontrolować zawartość kuwety i ilość zjedzonego jedzonka i wypitej wody... I tak bardzo płakał z samotności...Oby był to kojący i uzdrawiający sen
