Serducho jest już w domku :)))) tymczasowym

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 10, 2009 10:15

Kicia_ pisze:W tej chwili Mruczeńka walczy o wydostanie ze schroniska kotka z bezwładną łapką, którego przyniosła karmicielka z działek. Niestety są duże problemy z jego wydaniem. Trzymajcie kciuki!


8O żeby tylko się udało :ok:

Agness78

 
Posty: 9093
Od: Śro cze 25, 2008 13:07
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 10:29

Agness78 pisze:
Kicia_ pisze:W tej chwili Mruczeńka walczy o wydostanie ze schroniska kotka z bezwładną łapką, którego przyniosła karmicielka z działek. Niestety są duże problemy z jego wydaniem. Trzymajcie kciuki!


8O żeby tylko się udało :ok:


:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: Oczywiście, że trzymamy!

Dama Ya

Avatar użytkownika
 
Posty: 6656
Od: Pt sty 30, 2009 21:44
Lokalizacja: Piotrków Trybunalski

Post » Pt kwi 10, 2009 11:56

Kciuki wielkanocne za wszystkie koty!!! Za domki i zdrówko!
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt kwi 10, 2009 12:02

Chyba się udało. Mam nadzieję, że Mruczeńka opisze szerzej swoje perypetie w schronisku.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 14:14

Kicia_ pisze:Chyba się udało. Mam nadzieję, że Mruczeńka opisze szerzej swoje perypetie w schronisku.

No ma taką nadzieję,że się udało,chociaż w schronie jest wszystko możliwe i dopiero będę miała pewność,jak wsadzę Krawata do transportera. Póki co mam umowę na niego wypisaną.
Perypetie miałam takie,że w sumie wolałabym o nich zapomnieć.W skrócie było tak:
W schronie byłam już po 9.Już jak jechałam,to miałam wiadomości,że nie do końca wiadomo,skąd jest ten kot,ponieważ raczej nie miał kartki od początku.Pierwsza możliwość była taka,że jest to mieszkaniec schronu.Ja odrzucałam myśl,że kot może być od karmicielki,ponieważ zazwyczaj wisi kartka z nazwiskiem takowej.Ale po wielu poszukiwaniach okazało się,że to kot od bliżej niezydentyfikowanej pani,która chyba po niego przyjedzie.Kot był po złamaniu łapki.Nie jest leczony już od kilku dni.Kartka zaginęła na amen.Kota wziąć nie mogę,bo jak karmicielka przyjdzie,to zrobi aferę i będzie niefajnie.Po kilku rozmowach okazało się,że mam czas do środy-jak owa karmicielka nie przyjdzie do środy,to mogę go wziąć.Chyba więc po środach nie ma afer.
Tu pojawiło się pytanie,gdzie owa karmicielka kota zabierze-kulejący kot nie ma szans na wolności.Okazało się,że może weźmie go do mieszkania.To już było o jedno może za daleko i się troszkę wnerwiłam.Tym bardziej,że transport mam jutro i po środzie niestety nic bym nie zorganizowała.Poza tym w międzyczasie byłam u kota i widziałam jak z wielkiego miziaka robi się mega depresja...
Telefonu do tajemniczej karmicielki nikt nie był łaskaw zapisać.Ale widmo afery karmicielowej przeważało wciąż nad dobrem kota.Po konsultacjach z Szamanką i Kicią_ ustaliłam,że nawet jeśli karmicielka przynosi kota do schronu,to nie jest jego właścicielką.Ten kot pozostaje wolnożyjącym i może iść do domu,jak inne koty.
Ale widmo afery wciąż wisiało nisko.
Dopiero telefon pani Gosi z TOZu,z którą konsultowała się Kicia_ ruszył sprawę do przodu.Okazało się,że karmicielka wzięła kota z działek i na pewno się po niego nie zgłosi. Wyprosiłam więc tą umowę resztką sił...Nie wiem,czy do jutra nic się nie zmieni.Mam nadzieję,że karmicielka się nie pojawi.
Wszystkie informacje o tym kotku miała lekarka,która pojechała na urlop za granicę.
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 14:21

Generalnie sprawy z Krawatem załatwiałam do 11,30. Poszłabym od razu do pani dyrektor,ale ona jest też na urlopie.Nie było z kim gadać.Do tej pory nie pisałyśmy złego słowa na schron,ze wzlędu na dobro kotów. Nie będę sobie i Kici_ przypisywała wszystkich zasług,ale prawda jest taka,że dzięki grupce z forum,która robi ogłoszenia i naszej na prawdę ciężkiej pracy w schronie jest już mało kotów.A z baraku(odpukać) idą już na bieżąco. Szukamy nowych możliwości i coraz więcej kociastych opuszcza schron.Cały czas walczymy z problemem przeładowanych DT,zalegających kotów,chorób,których w schronie być nie powinno,lub powinny być diagnozowane przed wypisaniem kotów.Walczymy z powrotami kotów z adopcji.Ale czy musimy też walczyć o to,żeby móc wyciągnąć kota ze schronu i zapewnić mu po prostu życie??To już trochę przesada...
Ostatnio edytowano Pt kwi 10, 2009 14:34 przez Mruczeńka1981, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 14:23

Przykro mi że w taki sposób to opisałaś :-/

_leśna_

 
Posty: 991
Od: Wto sie 19, 2008 15:43
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 14:46

_leśna_ pisze:Przykro mi że w taki sposób to opisałaś :-/

ja się dzisiaj zdenerwowałam,bo to powinno być inaczej załatwiane z karmicielkami i wogóle.Sama wiesz,jak trudno jest znaleźć dom dla chorego kotka.
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 15:28

Moim zdaniem wszystkie koty, które trafiają do schroniska, należy traktować jako "gotowe do adopcji" (oczywiście w przypadku kotów znalezionych musi być czas karencji w razie, gdyby opiekunowie go szukali). Oczywiście w pierwszej kolejności powinny być przedstawiane do adopcji koty w najtrudniejszej sytuacji, czyli te porzucone przez dotychczasowych opiekunów. Wiele kotów przynoszą jednak karmicielki do leczenia lub kastracji. Jeśli są młode i zdrowe oraz miejsce, w którym bytują jest bezpieczne, są dokarmiane, szczepione i odrobaczane, to jak najbardziej mogą sobie wracać do dotychczasowego lokum. Zdarzają się jednak przypadki, że choroba jest przewlekła i wymaga specjalistycznej karmy lub po wypadku, kalectwo wyklucza możliwość wypuszczenia kota na wolność. Karmicielki, które dokarmiają koty od wielu lat zwykle są zakocone na maxa, dlatego chętnie korzystają z pomocy schroniska w adopcji takich kotów. Powinno to być jasno określane w momencie przyjmowania kota od karmicielki do schroniska (jeśli do adopcji, to wszystko jasne, jeśli tylko na leczenie i do kastracji, to termin odbioru i jeśli nie zostanie odebrany w terminie, to też do adopcji). Nie wyobrażam sobie, żeby koty przyjmowane do schroniska od karmicielek były traktowane jak ich własność, bo własne koty powinny byc leczone za własne pieniądze, a nie pieniądze podatników. Dotacja miasta oraz datki od ludzi dobrej woli przeznaczone są na leczenie i kastracje kotów wolnożyjącyh i bezdomnych, a nie będących prywatną własnością kogokolwiek.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 17:48

Kciuki potrzebne dalej :!:
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 18:33

:ok: :ok: :ok:
Obrazek

Te,które odeszły [*]
Fiona 12.01.2010.r. Borys 01.02.2010.r. Marusia 08.06.2011.r.
Aureliusz i Pyza 06.2011.r. Emiś 31.10.2011.r. Rudy 04.12.2011.r.
Kruszynka 04.04.2012.r. Maciuś 18.08.2012.r.Piękna 25.09.2012.r.

BOENA

 
Posty: 4200
Od: Czw lip 05, 2007 16:04
Lokalizacja: katowice

Post » Pt kwi 10, 2009 20:47

Kicia_ pisze:Moim zdaniem wszystkie koty, które trafiają do schroniska, należy traktować jako "gotowe do adopcji" (oczywiście w przypadku kotów znalezionych musi być czas karencji w razie, gdyby opiekunowie go szukali). Oczywiście w pierwszej kolejności powinny być przedstawiane do adopcji koty w najtrudniejszej sytuacji, czyli te porzucone przez dotychczasowych opiekunów. Wiele kotów przynoszą jednak karmicielki do leczenia lub kastracji. Jeśli są młode i zdrowe oraz miejsce, w którym bytują jest bezpieczne, są dokarmiane, szczepione i odrobaczane, to jak najbardziej mogą sobie wracać do dotychczasowego lokum. Zdarzają się jednak przypadki, że choroba jest przewlekła i wymaga specjalistycznej karmy lub po wypadku, kalectwo wyklucza możliwość wypuszczenia kota na wolność. Karmicielki, które dokarmiają koty od wielu lat zwykle są zakocone na maxa, dlatego chętnie korzystają z pomocy schroniska w adopcji takich kotów. Powinno to być jasno określane w momencie przyjmowania kota od karmicielki do schroniska (jeśli do adopcji, to wszystko jasne, jeśli tylko na leczenie i do kastracji, to termin odbioru i jeśli nie zostanie odebrany w terminie, to też do adopcji). Nie wyobrażam sobie, żeby koty przyjmowane do schroniska od karmicielek były traktowane jak ich własność, bo własne koty powinny byc leczone za własne pieniądze, a nie pieniądze podatników. Dotacja miasta oraz datki od ludzi dobrej woli przeznaczone są na leczenie i kastracje kotów wolnożyjącyh i bezdomnych, a nie będących prywatną własnością kogokolwiek.



Święta racja :ok: Tak właśnie być powinno, ale czy kiedykolwiek będzie? To co Kicia napisała wydaje się oczywiste i dziwię się że co póki jest inaczej :roll: Czy naprawdę schronisko nie powinno współpracować z wolontariuszami i być wzajemnym wsparciem dla siebie? Mam nadzieję, że uda się zabrać koteczka i nie będzie w przyszłości podobnych problemów.... :roll:

Agness78

 
Posty: 9093
Od: Śro cze 25, 2008 13:07
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 10, 2009 21:10

:ok:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Pt kwi 10, 2009 22:23

Do tej pory współpraca układała nam się dobrze, nie wiem, co tam dziś zazgrzytało. Myślę, że to tylko nieporozumienie i pracownicy mający dziś dyżur nie wiedzieli, że karmicielka tego kota nie odbierze. Dobrze, że udało się wszystko wyjaśnić i załatwić formalności z wypisaniem Krawata. Jutro jedzie do Opola i będziemy śledzić jego dalsze losy.
To juz chyba ostatni niepełnosprawny, jakiego wypatrzyłyśmy. Oby nie pojawiały się nowe.
Po zakończeniu całej akcji z umieszczeniem kotów w zaprzyjaźnionych fundacjach, skupimy się na szukaniu domu dla Kacperka, Mruczka i Stefanka, bo nie mogą wiecznie mieszkać w DT.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 11, 2009 7:25

Ale może wszystkich ta sytuacja czegoś nauczy i będziemy wyciągać jakieś konstruktywne wnioski.Ja mam dzisiaj grafik w pełni napięty.Mam tylko nadzieję,że Krawat czeka na mnie w izolatce.
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, szczurbobik i 79 gości