Przynajmniej ja mogę przerwać to pasmo tak smutnych wiadomości. Wreszcie się zgłaszam, dopiero dziś, bo wczoraj, kiedy już ukończyłam maraton weterynarzz Sofi-praca-weterynarz z Maćkiem i dopadłam kopma znów się okazało, że internet wyparował. Szczęśliwie teraz wszystko działa i mogę zdać relację co dzieje się z persiczką. Panna śliczna jest i potrafi być niewiarygodnie słodka i przytulasta, z wyjątkiem chwil, gdy podchodzi się do niej ze szczotką, grzebieniem lub nożyczkami - każdy kołtunek okupuję własną krwią przelaną. Apetyt na oszałamiający, reszta towarzystwa już dawno śpi po kątach z pełnymi brzuchami, a Sofi jeszcze wyłudza dokładki, przy czym ciamka prześlicznie z uwagi na stan uzębienia składający się ze sztuk trzech. Troszkę już sztywnieją jej stawy, jak to w wieku słusznym często się zdarza, ale pan doktor stwierdził, że ogólnie jest zdrowa. Te nieszczęsne jedyne trzy zęby nawet porządnie nie pozwalają ocenić jej wieku, ale tak na oko weta jak i moje, w końcu w seniorkach wyspecjalizowane, Sofi jest już nastolatką. I się przyznaję, że bardzo mnie to ucieszyło, bo z czystym sumieniem mogę sobie ją zostawić, jako że miłośników seniorków jest niewielu i raczej konkurencja mi nie grozi

. Moje kociaste jeszcze troszkę syczą i fukają na siebie, ale nic nie zapowiada katastrofy, więc tak na 99,9% Sofi posiada już adres stały. Fotki postaram się w weekend zrobić i zamieścić.